Saturday, January 26, 2008

Zagadka

Nie za dobrze z amerykanska ekonomia, dolar spada na leb na szyje, ceny benzyny ida w gore, wojska uwiklane w jakies bezsensowne wojny, kosztujace duzo, duzo zielonych. To powoduje wzrost wartosci zlota na rynku. Na dzien dzisiejszy jest to dziewiecset dolarow za uncje. Poszukiwacze skarbow zaczynaja wiec wyruszac na Alaske. Zgadnijcie komu swieca sie oczy jak mowi na ten temat? Czyim marzeniem od malego dziecka bylo mieszkanie na Alasce? I kto roztacza fascynujace plany na temat zycia poswieconego brodzeniu w strumyku i cedzenia wody? Ewentualnie kopania tony ziemi dziennie i szukania grudek zlota? No jak myslicie kto to jest? No kto ;-)???

Sunday, January 20, 2008

W co sie bawimy

Dzieci to sa istoty odarzone pomyslowoscia i fantazja. Zawsze cos nowego. Aktualnie na topie mamy nastepujace gry i zabawy. Dominika: zaopatrzona w nieodlaczny stoleczek z cudownego sklepu Ikea przemieszcza sie po calym domu i zapala wszystkie swiatla po kolei. Ja ide za nia i gasze. I tak przez caly dzien. Drugie popularne zajecie to zalaczanie telewizora i grzebanie po odtwarzaczu dvd. Wyciaganie z kontaktu wtyczek przestaje powoli dzialac, poniewaz Natalka opanowala technike i szkoli siostry. Poza tym czytamy ksiazeczki, w tym celu zaangazowany jest paluszek - terrorysta. Owze paluszek pokazuje na obrazki i trzeba je nazywac. Pokazuje te obrazki po sto razy, tak ze mam caly czas wyjace dziecko, deptajace mi po pietach z ksiazka pod pacha i wyciagnietym paluszkiem. Jak juz mnie przydybie w kacie to powtarzam mantre: "dynia, kwiatek, kotek, pilka, krowa" 50 razy pod rzad a potem daje noge pod byle pretekstem. U Ani ulubiona zabawa to gonienie na golasa przez caly dzien. Ubranie na Ani sie po prostu nie trzyma. Jak juz przejdziemy przez etap wybierania kreacji (co zabiera duzo czasu, poniewaz Ania jest wybredna i ubiera sie wylacznie jak krolewna), to i tak wytrzyma na grzbiecie tylko przez pare minut. Jako dodatkowy sport Ania wykrada ubrania Natalki, ze szczegolnym upodobaniem majtek. W swoje majtki sika i szybko wyczerpuje caly zapas.
Natalka wydawalaby sie w tym towarzystwie najmniej skomplikowana. Ona chce tylko dostac to, na co aktualnie ma ochote. Jezeli sie nie dzieje cos po jej mysli to urzadza sceny grozy, zamierza sie reka i szczypie. Generalnie to chodzi jej glownie o to, zeby ogladac telewizor od rana do wieczora, ewentualnie grac w gry na komputerze. Gra nazywa sie "odciagnac Natalke od telewizora/komputera i zainteresowac czyms innym", wbrew pozorom trzeba zaangazowac duza ilosc energii.
Najbardziej znienawidzona zabawa przez wszystkich to zabawa w sprzatanie. Co moge napisac? Placz i zgrzytanie zebow. Zabawki emigruja codziennie rano z pokoju dzieci i rozlaza sie po calym domu, upychaja po katach, wciskaja pod meble. Sa w kazdym mozliwym miejscu kazdego pokoju. Kiedy rzucam haslo "no to pobawimy sie w sprzatanie" po zawirowaniu powietrza okazuje sie, ze dzieci gdzies wymiotlo. Trzeba je powyciagac z katow i okazuje sie, ze je boli reka/noga/oko/ucho, jest im slabo, sa zmeeeeczooone. Potrafia pojsc spac na piec godzin po poludniu byle tylko nie sparzatac. Poza tym Natalia szerzy bunt na pokladzie anarhizujacymi stwierdzeniami typu: "my tu tylko sprzatamy i sprzatamy", "ja nie lubie sprzatac", "ja nie bede sprzatac!!!". Reszta tylko slucha/chlonie/wyciaga wnioski. Pozytek z tego wylacznie taki, ze jak juz w bolach sprzatniemy to dzieci sa zajete kilka nastepnych godzin robieniem balaganu.
Tak to milo i przyjemnie czas mija nam tadidam tadam.

Saturday, January 12, 2008

Przemeblowanie

Przedwczoraj moja najmlodsza pociecha byla na tyle juz uciazliwa, ze postanowilam ja polozyc spac. Godzina byla odpowiednia, pierwsza po poludniu. Dominika spontanicznie protestowala wyrywajac sie i skandujac "ne, ne, ne". Wrzucilam ja do lozeczka, gdzie powinna ulozyc sie ladnie na boczku i zasnac jak aniolek w piec sekund. Niedoczekaniemoje. Dziecko dziarsko skoczylo w gore, zawinelo kluskowata, aczkolwiek nad podziw ksztaltna nozka, rozciagnelo sie i zaczepilo nozka o barierke lozeczka. Nastepnie podciagnelo sie na obu rekach i zawisnelo na barierce jak kielbaska. Potem wystarczylo juz tylko zawinac druga nozka i wpasc w moje na szczescie przygotowane ramiona. Mam nauczke, ze moich dzieci nie powstrzyma absolutnie nic. Musialam porzucic w zwiazku z tym inne nie mniej ambitne przedsiewziecia i zajac sie rozkrecaniem lozeczka. Potem trzeba bylo przesunac troche tu troche tam i Dominika spi na materacyku polozonym na podlodze, oblozonym poduszkami. Kladzenie jej na popoludniowa drzemke w dni wolne od szkoly rozciagnelo sie do godziny mojego czasu. Wieczorem jest troche lepiej. Nie wpadla jeszcze na to (jak jej starsze siostry) zeby zaczac sie po kryjomu upychac do naszego lozka.
Dzisiaj rozebralysmy choinke, podstepnie podczas drzemki Dominiki zeby nie platala sie po iglach. Byl to juz czas odpowiedni, poniewaz primo: zbieraja choinki do srody, w celu przerobienia na kompost, secundo: Dominika opracowala swietna zabawe, wskakiwania w choinke, polaczona z otrzepywaniem galezi z ozdob i pozostalosci igiel. Przy braku odpowiedniego zautomatyzowanego narzedzia do odkurzania latanie na miotle pare razy dziennie juz mnie znudzilo. Choinka zostala odarta z urody a nastepnie bez ceregieli wypchnieta z balkonu, gdzie siegnela bruku. Jej brak byl pierwsza rzecza na jakim zawiesila oko Dominika po przebudzeniu. Nastapily chwile grozy, placz, rzewne lzy plynace po czerwonych policzkach. No przepraszam Cie dziecko nie wiedzialam zes sie do choinki tak przywiazala. I bardzo mi przykro, ze z tego powodu juz od trzech godzin jestes w paskudnym nastroju. Tym bardziej jest mi przykro, ze z tego powodu zgrzytam zebami, memlajac pod nosem nieodpowiednie wyrazy oraz glowa mi juz peka. Do ciszy nocnej jeszcze dwie godziny.

Wednesday, January 9, 2008

Nowy Rok

Poddam sie tu wszechobecnej modzie na postanowienia noworoczne. Wachlarz mozliwosci jest szeroki, z czego najbardziej popularne w telewizji jawia sie: rzucanie palenia (tak mniej wiecej na tydzien), zapisywanie sie do silowni (tak mniej wiecej na miesiac), reorganizacja zycia na lepsze w roznych dziedzinach. Ja nie mam tak ambitnych zamierzen. Po co od razu z motyka na slonce/muru glowa i tak nie przebije, nie bede sie od pierwszego stycznia dwatysiaceosiem dolowac. Ja w tym roku mam zamiar skupic sie na sobie. Ot co! Na swojej skromnej, wykonczonej fizycznie i nerwowo osobie. Na swoich potrzebach. Ja jestem sobie najwazniejsza. Nalezy sie zbuntowac, wykopac spod reszty rodziny, rozkwitnac i zablysnac. Przede wszystkim nie zamierzam sie wiecej przejmowac (patrz: mur i motyka). I ja wlasnie bede depilowac sobie te cholerne brwi, smarowac twarz i pod oczami oraz stopy. Zeby tez bede myc, codziennie przynajmniej raz! I przypomne sobie jak to jest kiedy sie ma makijaz na twarzy i ze trzeba sie pilnowac zeby nie trzec obolalych oczu i go rozmazywac. Przestane byc goloslowna i jak juz mowie, ze cos robie to bede to robic chocby mi sie nie wiem jak nie chcialo. Wezme instrukcje obslugi do reki i naucze sie obslugiwac ten nieszczesny aparat fotograficzny. Kupie sobie pare stanikow, "Blekitny zamek" i wozek. Bede uprzejma, energiczna, usmiechnieta i ABSOLUTNIE NIE BEDE SIE DENERWOWAC. Plakac tez nie bede, po trzydziestce trzeba uwazac na zmarszczki. Przede wszystkim zas postaram sie skoncentrowac i wpasc na ten swietny pomysl co by tu tak wlasciwie zrobic zeby lepiej bylo. Zrobilam rozeznanie i wszystkie horoskopy wygladaja rewelacyjnie. To bedzie fantastyczny rok i wszystko bedzie szlo mi jak z platka. Nic tylko wziac sie do dziela!

Saturday, January 5, 2008

Wspomnienie Swiat

Kazdego roku babcia Roberta, ktora ma po osiemdziesiatce wysyla do wszystkich czlonkow bliskiej rodziny paczke. W srodku jest cala masa, wlasnorecznie przez nia upieczonych pysznosci. Osobiscie najbardziej lubie makaroniki ;-)




Drugim najprzyjemniejszym momentem jest ubieranie choinki. W tym roku podarowalam sobie wieszanie slodyczy zeby oszczedzic moim dzieciom nerwicy ;-)

Natalia i Ania stanely na wysokosci zadania i bardzo dzielnie mi pomagaly. Dzieki temu niezwykle sprawnie nam to poszlo.



Posted by Picasa