Thursday, August 21, 2008

Pisuar dla nieletnich

Z cyklu: czego to Amerykanie nie wymysla.
Poszlysmy dzisiaj po raz pierwszy w odwiedziny do kolezanki Natalki ze szkoly. Wczesniej sie przeprowadzali i nie bylo okazji. Ogladamy mieszkanie: tu kuchnia, tu sypialnia, tu kopa zabawek. Tadida. I patrze, a to co tutaj w kaciku stoi? No niech ja skonam. Nocnik to przezytek, istny dinozaur. Teraz mozna sobie chlopczyka wytrenowac na miniaturze pisuaru, ktory moze stac w dowolnym punkcie domu. Jakby sie czlowiek uparl, to moze nawet wziac ze soba na wycieczke. U gory nalewa sie wody, zielony przycisk sluzy do splukiwania a wszystko leci na dol do zielonej szuflady, ktora mozna wyjac i oproznic do duzej toalety. Calosc wyglada zachecajaco i estetycznie, jak usmiechnieta buzia. Nic tylko miec chlopczyka i mozna szalec ;-). Komu, komu? Cudo kosztuje 39.99... , pewnie plus podatek.

Thursday, August 14, 2008

Refleksyjnie

W zyciu mialam kilka milosci, kazda z nich miala inny charakter. Pierwsza milosc - zaczarowana. Wszystko bylo ekscytujace i nowe, pierwsze doswiadczenia, wielkie uniesienia. Wszystko palcem po wodzie pisane, niedopowiedziane. W zlym czasie sie spotkalismy, za wczesnie. Dziwnie sie skonczylo, ale wspomnienia zostaly do tej pory szczegolne. Sentyment i czar pierwszej milosci pozostaje do konca zycia. Druga milosc - przyjacielska. Pomylilam sie i w efekcie wykorzystalam. Zmarnowalam drugiemu czlowiekowi pare lat zycia majac nadzieje, ze z przyjazni i przywiazania zrodzi sie cos wiecej. Do tej pory mi smutno, ze tak egoistycznie potrafilam zranic. Trzecia milosc - niemozliwa. Dzielilo nas wszystko. Miejsce, poziom intelektualny, nawet wzrost. Strach, ze dzieli nas wiecej niz laczy. Strach zmiany i poswiecenia. Musialabym zostawic wszystko co znam i przeniesc sie w zupelnie inny swiat. Nie mialam nawet swiadomosci czy to wszystko bylo na powaznie. Czwarta milosc - zakazana, najbardziej bolesna. Facet ze zobowiazaniami. Pare lat mi zajelo zeby sie pozbierac, chociaz od poczatku sobie tlumaczylam, ze i tak nic by z tego nie bylo. Nigdy nie chcialam zranic osob postronnych. Nigdy nie chcialam miec wszystkiego, tej drugiej osoby w pelnym wymiarze. Piata milosc - wyboista droga. Pelna niespodzianek, probujaca sie przebic przez problemy zycia codziennego. Jest bardziej dojrzala, bardziej swiadoma, osadzona na trwalszych fundamentach. Dostarcza skrajnych emocji, balansuje na krawedzi. Ciagle sie jej ucze...

Monday, August 11, 2008

Milosc kwitnie!

Najnowszy, tymczasowy czlonek rodziny. Mega w calej rozciaglosci.


To moja pieszczoszka, nie bede klamac, ze jest inaczej.

Trzy opiekunki, gdyby mogly to zaglaskalyby na smierc ;-)

Sunday, August 10, 2008

Niedziela

To mi sie juz przypomnialo, co mi sie zapomnialo. Jak ten cholerny pies ciagnie na spacerach. Jest sredniego wzrostu ale sily ma jak dog arlekin. Cala droge, smycz napieta, reka wyrwana z zawiasow i pol galopik. Pies dyszy astmatycznie ale wcale go to nie spowolnia. Zatrzymuje sie tylko na przerwe siku/kupa piec sekund. Po powrocie z ostatniego spaceru, a ma sie on odbyc wedle sciagi jaka dostalam o jedenastej wieczorem (kiedy to padam na pysk i rzeze pod nosem), zakazane jest dawanie wody. Jak pies przydeptuje sobie wywalony ozor, bo po calym wyscigu jest zmachany. Jak oni mu moga wody nie dawac??? To daje tej wody a rano pobudka szosta trzydziesci rano. Rozklejam zaropiale oczy, przegrzebuje wlosy reka, wsadzam na siebie byle co i pies mnie ciagnie po okolicy gdzie chce a ja tylko podgladam przez szpare jednego oka zeby nie walnac w drzewo. Do tego jeszcze mialam taki sfietny pomysl zeby zrobic pierogi ruskie. Ze skapstwa zapewne, poniewaz dwanascie pierogow kosztuje cztery dolary. Dzieci jedza to wszystko i chca wiecej. Pamietam te czasy niedawne kiedy to taka tacka wszystkie sie moglysmy najesc. Przed oczami mialam wiec wizje wyprodukowania duzej ilosci zapasow do zamrazarki i zycie w szczesciu i dostatku pierogowym. Do robienia ciasta na pierogi trzeba miec inna kondycje o czym mi sie zapomnialo. Inna niz do pchania wozka wazacego ponad 80 kilo. Inny zestaw miesni sie w to aktywnie angazuje. Organizm w szoku. O istnieniu pewnych miesni to nawet nie wiedzialam. Po skumulowaniu bolu posiadania walnietego psa i bolu robienia ruskich pierogow, ktore musze teraz sama zrec (bo przeciez "one sa dobre mamo! ale smakuja inaczej! one sa dobre inaczej! ja wole te ze sklepu!") boli mnie wszystko. Najbardziej ramiona, plecy i rece wyrwane ze stawow. W lodowce marnuje sie polowa farszu na pierogi, poniewaz zrobilam go duzo i mialam doprodukowac ciasta. Zamiar istnial wczoraj i dzisiaj ale nie wyszedl poza ramy niesmialych planow. Jeszcze jest jutro ale chyba tylko po to zeby farsz zaliczyl celnego strzala do kosza na smieci.
Dobrze, ze na placu zabaw istnieje zrodelko z woda gdzie moje dzieciaki pompuja woda balony i maja zajecia na pol godziny kiedy to moge z ulga zwalic sie na lawke z gracja worka ziemniakow i zawisnac na niej jak zuzyty spadochron. I to sie wtedy nazywa relaks!

Saturday, August 9, 2008

Mega

Ponad rok temu znalazlysmy na ulicy pieseczke, ktora spedzila z nami poltora tygodnia kiedy to usilowalam odnalezc jej wlasciciela. Niestety nie udalo sie, moim zdaniem dlatego, ze ktos sie jej po prostu pozbyl. Psa wzial do siebie wlasciciel naszego mieszkania, kiedy to juz coraz trudniej mi bylo zdecydowac co z nia zrobic. Szybko sie do niej przywiazalam. Przede wszystkim dlatego, ze nie czulam sie taka samotna a poza tym ona lubila z calej rodziny najbardziej mnie ;-). Wlasciciel mnie poprosil o przysluge. I od dzisiejszego popoludnia opiekujemy sie psinka, poniewaz jej panstwo pojechali na wakacje na 9 dni. Polozylam juz dzieci spac, zaraz pojdziemy sobie na spacerek. Pieseczka duzo nie urosla, troche przybrala cialka a poza tym nic sie nie zmienila. W dalszym ciagu rwie smycz jak szalona i lubi sie zsikac w mieszkaniu. I patrzy na mnie tymi cudnymi slepiami a mnie wszystko mieknie w srodku. Dzieci sie ciesza i otaczaja Mege zwarta masa i stuprocentowym zainteresowaniem. Dla niej to raczej nie beda wakacje, jezeli bedzie miala okazje sie wyspac to zapewne tylko po nocach i po powrocie do domu ;-).