Thursday, August 25, 2011

Nowe Hobby

Jak wiemy maz moja obdarzony jest fantazja wielka i utrzymuje mnie w stanie wiecznego poddenerwowania. Przez ostatni rok panowal wzgledny spokoj, nie liczac oczywiscie weganizmu i kompletnego zaglebienia sie w tematyce biblijnej.
Od tygodnia natomiast Robert pala nowa namietnoscia czyli lucznictwem.
Przez tydzien studiowal wszystkie dostepne materialy na internecie, zarywajac noce, co zaowocowalo kupnem powyzszego cuda. Od czterech dni po pracy chodzi tez na treningi. Apogeum milosne nastapi w pazdzierniku, kiedy to rozpoczyna sie sezon polowania na jelenie z lukiem i moj maz sobie juz zaplanowal tygodniowy wyjazd do Pensylwanii (z pastorem Edem i jego zona).
Oczywiscie nie rozumie biedaczysko dlaczego w domu zapanowal Armagedon a zona zieje ogniem i siarka. Inni, nowo nabyci znajomi w klubie luczniczym maja zony, ktore ich wypychaja z domu zeby nie siedzieli i nie gnili na kanapach. Zeby mieli jakies zainteresowania i robili cos konstruktywnego.
Zasadniczo nie powinno byc roznicy poza siedzeniem w domu, zajmowaniem sie wlasnymi sprawami i nie interesowaniem sie zona a wyjsciem z domu i nie interesowaniem sie zona gdzies indziej? I dlaczego ja sie czepiam???

Sunday, August 7, 2011

Wspomnienie Dnia Matki

Jak co roku pojechalismy na wycieczke w ten najmilszy dzien dla mnie. Po pieciu minutach na szlaku Natalka wyciagnela aparat fotograficzny i robiac zdjecie wywrocila sie na kamieniu. Obejrzelismy z troska siny palec, ktory zaczal puchnac. Zalozylismy opatrunek i przylozylismy lodu. A nastepnie jako niedobrzy rodzice przeslismy szlak do konca i dopiero potem pojechalismy do szpitala. Tam rzecz jasna papierkowa robota i przeswietlenie zajelo 4 godziny a samo stwierdzenie zlamania i zalozenie szyny trzydziesci sekund. Przez piec tygodni Natalia nie mogla uprawiac zadnych sportow, zaraz po tym jak dostala rolki na urodziny rzecz jasna.





Saturday, August 6, 2011

Wakacje






Ah, planowalam sobie ambitne zajecia na letnie lenistwo jak na przyklad sprzatniecie calego domu, nauke jezyka hiszpanskiego, przestudiowanie instrukcji obslugi oraz paru ksiazek kucharskich. Mialam zrzucic zbedne kilogramy, miedzy innymi wstajac o szostej rano i zaliczajac truchtem dwa okrazenia pobliskiego parku. Mialam poddac reanimacji rachityczne zycie towarzyskie za pomoca licznych rozmow telefonicznych, maili i listow z pieknymi zdjeciami ilustrujacymi szczesliwe pozycie rodzinne.
Wszystko oczywiscie potyka sie juz na samym okresleniu "letnie lenistwo". Zebym sie chociaz wyspac mogla...
W ramach spelniania dobrych uczynkow zaopiekowalysmy sie psem kolezanki, ktora pojechala do Polski. Tylko jakos zapomniala wspomniec, ze te szesc tygodni nieobecnosci to siedem i pol. Pies wstaje o siodmej rano, czasami wczesniej. Chodzic na spacer najchetniej chcialby co cztery godziny. A poza tym kocha mnie a ja jego.
Dzieciaki codziennie zaczynaja dzien od pytania: "co ekscytujacego bedziemy dzisiaj robic?" Nie moga narzekac, bo jak do tej pory byly na przedstawieniu na Broadwayu, w Pensylwani, na kursie nauki plywania przez trzy tygodnie kurs 1 (od poniedzialku do piatku!), w zoo, w kinie, na plazy pare razy, na rybach, w muzeum i niezliczona ilosc razy w parku i na placu zabaw. Mialy wiele spotkan z kolezankami, ktorych mamy musialy (nie tak jak ja) chodzic do pracy. Oczywiscie wszystko to na zasadzie zwrotu przyslugi w jakiejs blizej nieokreslonej przyszlosci. W przyszlym tygodniu jak powinnam isc do pracy to wszyscy dluznicy jada na wakacje.
Do tego ucze Natalke jazdy na rolkach i zasuwam na rowerki i hulajnogi prawie codziennie, kurcgalopkiem, poniewaz wlasny rower mam w planie.
Jestem zmeczona i kolano prawe mi wysiada ale mimo wszystko sa to bardzo przyjemne wakacje wypelnione po brzegi dziecmi, psem i mezem. Szkoda tylko, ze mi za nie nie placa.
A plany, no coz....

Thursday, March 3, 2011

Witajcie warzywka - zegnajcie swinki.

Prosze bardzo mieso rzucilam. Juz ze cztery miesiace temu. Jak kto ciekawy to z powodow zdrowotnych/znudzilomisie/obejrzalam film "Food. Inc." Jem rozne ciekawe rzeczy, to znaczy dla mnie ciekawe bo niektorzy jedza to od dawna. Na przyklad soczewice jem, ciecierzyce, siemie lniane i mleko z migdalow pijem. Nauczylam sie korzystac z woka. W sumie to raczej przestalam sie go bac uzywac. Jestem w stanie zrobic sobie prosty ryz z warzywami i (niedowiary) sosem sojowym. Licze jakies proteiny i inne takie, ktore potrzebuje do szczescia. Witaminki lykam. Pozyczylam sobie ksiazki kucharskie wegetarianskie, ogladam obrazki i wyobrazam sobie, ze ktos to wszystko dla mnie gotuje. Sprobowalam potraw kuchni indyjskiej, ktore bardzo przypadly mi do gustu.
Mialam tylko jeden moment zalamania/zwatpienia kiedy to zamowilam dzieciakom chinszczyzne. Zapachnialo mi kurczakiem z sezamem i troche mnie z zalu przycislo. Przeszlam jednak przez probe zwyciesko.
Musze przyznac, ze dobrze sie czuje na tej diecie. W miare uspokoily sie rozstrojone kiszki a w glowie zapanowal wiekszy spokoj. Gdybym jadla zdrowiej to pewnie i zrzucilabym pare kilogramow.
Z otwartymi ramionami powitam wszelkie sugestie dotyczace kuchni bezmiesnej. Wszystkie sprawdzone, p r o s t e przepisy mile widziane.