Wednesday, February 26, 2014

Byle do niedzieli.

Na ten tydzien zostal ulozony PLAN. We wtorek i czwartek Munga zajmuje sie dziecmi. Odbiera je ze szkoly, bierze do swojego hotelu, ma zrobic z nimi zadanie i nakarmic, a na dzien nastepny zrobic lancz i zaprowadzic do szkoly. Zle to znosze. Nie wiem gdzie sa i nie moge sie z nimi kontaktowac jak sa z daddym.
Przyszlam wczoraj do tego pustego domu i miejsca sobie znalezc nie moglam. Troche posprzatalam, troche poukladalam, troche poczytalam. Wiem, ze z czasem sie do tego przyzwyczaje ale na razie jest to dla mnie niesprawiedliwe i okropne. Czasami nadal nie moge uwierzyc, ze ten czlowiek tak dokladnie, w szesc miesiecy spitolil mi ulozone zycie.
Dzisiaj po poludniu dostalam sms'a od mamusi Mungi, ze przyjezdzaja z wizyta. U nas sie nie zatrzymaja. Nie podala zadnych szczegolow, nawet tego, kto z nia przyjezdza. Musialam sobie strzelic melise, bo sie troche roztrzeslam. Na pewno nie przyjezdzaja tylko w odwiedziny, maja jakis powod, ale sie przeciez nie dowiem jaki. Najlepiej, gdyby ten powod to byloby zabranie wszystkich rzeczy Mungi z naszego mieszkania. Wtedy juz nie musialabym sie martwic tym, ze w kwietniu moze wrocic.

Friday, February 21, 2014

Piatek

Ufff, jakos dobrnelysmy.
We wtorek dzieci spedzily czas z daddym. Wzial je na sniadanie, do swojego hotelu gdzie mieszka, do kina, na obiad, do sklepow. Dzieci sie swietnie bawily - wiadomo same atrakcje.
Natalia podala mi od Mungi prezent dla mojego wujka - zegarek, powiedzial "zeby mama wyslala". Po pierwsze: na cholere mi zegarek dla mojego wujka, ktorego i tak nie mam za co wyslac?
Po drugie: gdzie kasa na dzieci/zarcie/dom baranie?
 Pierwszorzedny przyklad na dzialanie mozgu Mungi, zadziwiajace.
A poza tym chodzilysmy do dentysty, do okulisty  i do pediatry, poniewaz Dominika wyhodowala sobie zapalenie oskrzeli.
Bylam tez w Family Justice Center, gdzie rozmawialam z asystentka prokuratora, ktora prowadzi sprawe Mungi. Powiedziala, ze zazwyczaj przy takich sprawach dochodzi do zawarcia porozumienia i ze zamierza zlozyc Mundze oferte, ktorej sie nie bedzie mogl oprzec. Cos w stylu: "albo sie zgodzisz na program dla alkoholikow, albo masz przesrane". Gdyby doszlo do rozprawy Munga moglby zostac na rok pozbawiony wolnosci. W Nowym Jorku sie nie certola jezeli chodzi o bezpieczenstwo dzieci i o przemoc w rodzinie.
Dobra wiadomosc to taka, ze ja nie musze byc tego dnia obecna w sadzie.
Poza tym nudy na pudy, az umylam kuchenke z tego siedzenia w domu oraz prawie ze porwalam sie za mycie lodowki.

Tuesday, February 18, 2014

Swieta nie jestem

Nie zawsze bylam bez nalogow. Pilam, palilam to i owo, klelam jak szewc, dawalam popalic mojej mamie, myslalam, ze jestem najmadrzejsza i ze wszystko mi wolno. Robilam co chcialam i nie liczylam sie z nikim. Mialam tez trzy razy do czynienia z zonatymi mezczyznami. Pierwszy byl na chwile, drugi na dluzsza chwile a trzeci zlamal mi serce i porzucil.  Czy myslalam wtedy o ich zonach? Oczywiscie, ze nie. Czy wierzylam jak mowili, ze zona ich nie rozumie i spia w osobnych lozkach i mysla o rozwodzie i bla bla bla? Bez mrugniecia okiem.
W tych czasach szalenstw w ogole sie malo nad czymkolwiek zastanawialam. Fajnie bylo i liczylo sie tylko to, co w chwili obecnej ekscytujacego sie dzialo. Nie planowalam przyszlosci, nie chcialam zeby ktokolwiek sie przeze mnie rozwodzil, nie chcialam zeby przeze mnie rozsypalo sie czyjes malzenstwo.
Dzisiaj mysle o tych obcych zonach i jest mi wstyd. Zaluje, ze bylam taka glupia.  Moze one przezywaly, czuly to samo, co ja teraz? Moze kochaly, albo zyly w niewiedzy, staraly sie jak mogly najlepiej dzien po dniu? Moze nie mogly spac po nocach i wylaly morze lez? Moze bolalo je zlamane serce?
Nikt nie zasluguje na to, zeby byc oklamywanym, oczukiwanym i zdradzonym.
Ciekawe czy to, co mnie teraz spotyka to pokuta za bledy mlodosci ;-)?

Monday, February 17, 2014

Ferie zimowe

Tydzien przerwy od odwiecznej proby polaczenia dzieci/szkoly/pracy. Nauczyciele chyba mysla, ze nikt nigdzie nie wyjezdza przez ten okres i nic nie robi, skoro zadali tyle, ze wystarczy na kazdy dzien tygodnia. Tylko w polskiej szkole sa wyluzowani i zrobili dwie soboty wolne od zajec. Oni sie nie przejmuja, kazda wymowka dobra, przeciez wszyscy juz zaplacili za caly rok z gory.
Do tej pory zawsze najpierw szalalysmy a potem plakalysmy na ostatnia chwile zostawiajac odrabianie zadan. Tym razem sie zbuntowalam i powiedzialam, ze najpierw praca a potem przyjemnosci. I mecza zgagi materie juz od wczoraj a idzie im to jak krew z nosa. Maja czas do srody, ale nie wiem czy sie wyrobia.
Jutro wielki dzien, spotkanie z Daddym po dwoch tygodniach. Oczywiscie musialam zorganizowac miejsce przekazania zakladnikow. Propozycja Mungi to byl posterunek policji, bo przeciez: "ludzie w takich sytuacjach tak robia". No przykro mi bardzo, ale nie uwazam nas jeszcze za patologiczna rodzine, i nie uwazam tez, ze posterunek to miejsce, gdzie powinny przebywac jakiekolwiek dzieci.
Poprosilam w zwiazku z tym kolezanke, ktora jest na tyle kulturalna, ze moze stanac z Munga twarza w twarz.
Jade sobie juz elegancko na melisie, bo sytuacja mnie denerwuje. Nie bede miala jutro zadnego kontaktu z dziecmi, kiedy beda z Munga.
Ostatnio wiele rzeczy mnie denerwuje. Dogadac sie z ludzmi nie potrafie. Dzisiaj uslyszalam, ze nie moge wszystkiego tlumaczyc wlasnymi problemami. O tyle mnie to zranilo, ze uzylam argumentu po raz pierwszy, poniewaz zapomnialam, ze sie umowilam. Zapomnialam w ogole, ze zapomnialam/wylecialomizglowy/niepomyslalamotym.
Mysle o innych rzeczach: o jutrze, o czwartku, o marcu, o kwietniu, o rozwodzie, o zmianie mieszkania, o szkole, o pracy, o prawniku, o pieniadzach, ale niekoniecznie o cudzych dzieciach.
Po nieudanym planie przeprowadzki sasiedzi na dole sie wkurzyli i zaczeli szukac innego mieszkania. Ja tez szukam, chociaz do szalu mnie doprowadza  mysl, ze byc moze od razu jak ja sie stad wyniose to Munga sie tu wprowadzi ze swoja rodzinka. Mogl sie przeciez dogadac z wlascicielka mieszkania za moimi plecami, moze jest jakis powod tego, ze ona go tak broni? Powiedziala sasiadce z dolu, ze nie rozumie o co robie tyle zamieszania jak przeciez ta dziura w drzwiach  to taka mala szpara. Ciekawe jakby sie czula, gdyby miala 7 lat i zostala obudzona w nocy przez tatusia wrzeszczacego pod drzwiami inwektywy pod adresem mamusi, dobijajacego sie do drzwi, a nastepnie rabiacego mlotkiem w drzwi, tak ze sklejka poszla.
W tym miesiacu ludzie mnie zadziwiaja. Tym jak ich punkt widzenia rozni sie od mojego. Munga, jego matka, kolezanka, wlascicielka domu , nie wiem kto jeszcze. Nie rozumiem tych ludzi. A moze to ja sie myle? Moze ja wszystko widze w krzywym zwierciadle? Moze jestem tak zapetlona we wlasnym zyciu, ze nie biore pod uwage dobra innych? A moze jestem po prostu glupia?

Thursday, February 13, 2014

A dzisiaj sobie pojecze.

Nie mam nic ciekawego do opisania dzisiaj. Jest mi zle, jest mi zimno, jest mi smutno. Przychodze do domu i jedyne co tak naprawde chce zrobic to pojsc spac. Wtedy o niczym nie mysle i jest mi cieplo. Najchetniej w ogole nie wychodzilabym z lozka. Zakopac sie po sam nos i udawac, ze mnie nie ma. Niech sie wszystko samo zorganizuje, rozwiaze i ulozy.
Sila i motywacja ze mnie wyparowaly. Jestem zmeczona. Mam dosyc. Plecy mnie bola I rece od noszenia ciezarow.
Watpliwosci mnie ogarniaja, czy aby podejmuje sluszne decyzje i czy racja stoi po mojej stronie.
Jak to zrobic zeby bylo jak najlepiej, w jaki sposob nie skrzywdzic dzieci?
Meczy mnie, ze kochajacy tatus jakos nie staje na rzesach zeby sie z dziecmi kontaktowac. Jakby mu zalezalo to moglby im chociaz jakis telefon zalatwic. Poczta tez dziala, normalna i elektroniczna. Natalia napisala mu maila, ale nie odpisal. Co mam niby tlumaczyc dzieciom? Ze tatus ma je gdzies??? Ze jest chory psychicznie? Ze ma wazniejsze sprawy na glowie? Ze niby dlaczego nic nie robi, zeby byc z nimi w kontakcie?
Mialam dzisiaj bardzo emocjonalna dyskusje z wlascicielka domu przez telefon. Gdybym nie byla taka wyluzowana to mogloby mi sie nawet wydawac, ze ona na mnie najechala i ze mialysmy klotnie. Wkurzona byla porzadnie. Powiedziala, ze ja jej nie bede dyktowac co ma robic z domem, bo ona musi wziac pod uwage innych lokatorow i Munge zreszta tez. Ona sie cos Munga bardzo przejmuje, nie wiem co jej tam naobiecywal.
No w porzadku, ja sobie moge tutaj mieszkac za darmo jeszcze dlugo, bo latwo mnie nie wywali z trojka dzieci. Jedyne czego sie boje to to,ze Munga wroci w kwietniu. Trzeba sie modlic, zeby do tego czasu znalazl mieszkanie.



Wednesday, February 12, 2014

Sroda

Wlascicielka probuje sie wycofac z umowy. Normalnie nie mam sily do tej kobiety, zadnej powaznej decyzji nie jest w stanie podjac. Ja sie zaczelam pakowac, sasiadka na dole sprzatac a ona wymysla kwadratowe jaja i ze sie musi prawnika zapytac. Jakby jej ten prawnik mial cos pomoc.
Moja przeprowadzka jest o tyle istotna, ze boje sie zeby Munga nie wrocil z powrotem do nas zeby mieszkac, w momencie gdy w kwietniu sciagna z niego Order of Protection. Tego to sobie naprawde nie wyobrazam.
Ponoc mieszka w hotelu. No fajnie ma chlopak, ze go na to stac. Prawnikowi musial tez zaplacic, bo cos sie facet ozywil. Probowal sie skontaktowac. Moj jak dostal pieniadze, to tez sie ruszyl. Widocznie prawnicy operuja naladowani dolarami, jak dolary sie koncza to prawnicy staja w miejscu. 
W kazdym razie wzielam sie za wywalanie i organizowanie rzeczy, to nam sie i tak przyda.
Bylam wczoraj w kardiologa, serce mam jak dzwon. Mam sie nie denerwowac i znalezc jakies konstruktywne sposoby na uwolnienie stresu. Moze szydelkowanie? Hehehehe

Tuesday, February 11, 2014

Czas na zmiany

Uzylam czaru osobistego,  zachecajacej perswazji i pozytywnych argumentow. Wyciagnelam asy z rekawa i zagralam na  uczuciach.
Uderzylam najpierw do sasiadki a nastepnie do wlascicielki domu. Zaproponowalam im zamiane mieszkan. Sasiedzi na dole maja mieszkanie jednosypialniowe i jest ich dwojka z szescioletnim chlopcem. Juz od jakiegos czasu planowali zmiane mieszkania na wieksze. Tylko ich nie bylo stac. Teraz zmienili zdanie i powiedzieli, ze sprobuja z moim mieszkaniem.mowili sie finansowo z wlascicielka. Nawet jak nie zaplaca tyle co mysmy placili to bedzie ona i tak do przodu z kasa.
Wlascicielka sie zgodzila, jak jej powiedzialam, ze dam jej czek pierwszego marca i nie bedzie sie musiala kontatkowac z Munga. Ciekawe skad wytrzasne te pieniadze.
Najpierw musze spakowac pozostalosci po Mundze. Chcialam oddac jego rzeczy na przechowanie, ale ceny sa wysokie i nie uwazam, ze to ja powinnam za to placic. W zwiazku z tym bede musiala upchac wszystko do garazu.
Dzisiaj przywloklam kontenery z garazu i od jutra pakuje.
Akcje - przeprowadzka rozpoczynamy 23 lutego. Jakos nie moge sobie tego wyobrazic.

Monday, February 10, 2014

Uczucia

Nienawisci nie czuje. Pamietam pare razy, kiedy sie dowiedzialam o romansie bylam jej bliska, ale mimo najwiekszych staran nie udalo mi sie.
Milosci tez juz nie czuje, chyba ze podswiadomie bardzo gleboko ja zakopalam. Nad tym za wiele sie nie zastanawiam bo nie mam czasu.
 Nie tesknie, bo chyba ulga z tego powodu, ze go tutaj juz nie ma jest za wielka. Przedtem tesknilam, jak jeszcze byl w domu; za dotykiem, dobrym slowem, obecnoscia, uwaga, wspolnym lozkiem, za tym, kim byl, kiedy nie pil.
Zlosc troche mi juz przeszla. To bylo najgorsze, z tego wszystkiego -  wscieklosc za to, jak mozna sobie, mnie i dzieciom tak zrujnowac zycie w przeciagu pieciu miesiecy.  Jak mozna zdradzic, zrujnowac finanse i miec generalnie gdzies kogos, z kim spedzilo sie jedenascie lat zycia oraz swoje wlasne dzieci.
Teraz glownie wspolczuje mu i jest mi przykro. Nie rozumiem jak mozna bylo do takiej sytuacji doprowadzic. Modle sie, zeby wyciagnal z tego jakies wnioski. Zeby zrozumial, ze dzieci to jest jego najcenniejszy skarb. Romansow mozna miec tysiac, znalezc kogos do lozka nie powinno byc tak trudno, ale jezeli zrujnuje relacje z wlasnymi dziecmi, to jego zycie bedzie naprawde bardzo smutne.
Jestem na nogach od 3:30 rano, nie moge spac od tygodnia. Zasnac, zasne ale potem budze sie pare razy a dzisiaj myslenie zastartowalo mi juz o takiej chorej godzinie.
Umieram ze strachu, odpowiedzialnosc za nas wszystkie mnie dobija. Swiadomosc tego, ze jestem sama i nie ma juz tej drugiej osoby (jakakolwiek beznadziejna i nieodpowiedzialna by byla), ktora tkwila w tej samej sytuacji razem ze mna. Generalnie w czasach kryzysu dobrze dzialalismy razem, potrafilismy sie wspierac i sobie pomagac. Teraz natomiast czuje sie opuszczona i samotna.
Wiem, ze sobie poradze i ze wszystko zmieni sie nalepsze, ale aktualny ogrom wszystkich problemow jest przytlaczajacy.

Saturday, February 8, 2014

Niemozliwa sytuacja.

Munga ponoc mieszka w swoim samochodzie. Tak mi doniosly dzieci i wlascicielka mieszkania. Poinformowal ja, ze wiecej czynszu placic nie bedzie, za porada prawnika. Wlascicielka mi zasugerowala, ze powinnam szukac innego mieszkania. Brzuch mnie boli caly dzien z nerwow i latam do toalety. Nie powinnam sie tak przejmowac, bo na bruk nie jest mnie w stanie wywalic. Spokojnie moge tu mieszkac do pol roku czasu, nawet jak zacznie jakies postepowanie. Ale jest to nie w porzadku, taka sytuacja nigdy nie powinna zaistniec. Gwoli przypomnienia, czynsz bylby zaplacony, gdyby Munga nie zakochal sie od pierwszego wejrzenia i nie zaczal wydawac kasy na swoj romans.
Bylam dzisiaj na spotkaniu w sprawie pracy, szukam czegos na soboty, kiedy dzieci sa w polskiej szkole. Co mozna zdzialac przez trzy godziny? Wiadomo - sprzatac.
Kolezanka wlasnie dostala nowa prace, w zwiazku z tym probuje mi odpalic swoje dwie fuchy. Pierwsza to jednosypialniowe mieszkanie, brudne i z wielkim, starym psem,  a drugie stary dziadek. 
Kokosow z tego nie bedzie, no ale zawsze wpadnie dodatkowa kasa.
Moj prawnik dostal ode mnie pozwolenie na rozpoczecie krokow w celu uzyskania child support. Wzial za to odpowiednia sume pieniedzy. Niekonczacasieopowiesc.
Pieniadze jeszcze mam, ale niedlugo sie skoncza. Musze sie dowiedziec, czy przysluguje mi jakis zasilek w takiej awaryjnej sytuacji. Mam naprawde szczescie, ze mieszkamy w Nowym Jorku, gdzie pomoc socjalna jest bardzo rozbudowana. Jakos sobie poradzimy.

Tuesday, February 4, 2014

Nowy Dzien

Wczoraj zdaje sie bylam w szoku. Nie moglam sie niczym zajac, siedzialam w jednym miejscu i patrzylam sie w przestrzen.
Kolo 6 wieczorem przyszedl Munga w eskorcie dwoch policjantow, zeby zabrac swoje rzeczy.
Dzisiaj sie dowiedzialam, ze sprawe w sadzie ma 2 kwietnia. Do tej pory nie moze sie do mnie zblizac, ani w zaden inny sposob sie ze mna kontaktowac. Dowcip polega na tym, ze z dziecmi moze.
Nie wiem czy stracil prace, czy tez nie i nie wiem gdzie poszedl mieszkac. Ale to drugie mnie wcale nie martwi za to to pierwsze owszem.
Wszystko potoczylo sie swoim rytmem poza moimi plecami, wystarczylo zebym tylko wezwala policje a potem ruszyla cala machina. Gdybym nawet chciala wycofac Order of Protection to nie moge.
Wczoraj mialam na glowie prawie pol dnia jego mamusie, ktora probowala ratowac synka. Nawet sie nie zapytala jak ja sie czuje albo dzieci. Oczywiscie wszystko co spadlo na Munge to moja wina a nie jego bynajmniej. Kobieta mi cisnienie podniosla. Dzisiaj juz sie nie odzywala, pewnie mnie za bardzo nienawidzi.
Zupelnie inaczej sie dzisiaj czulam. Co prawda cala bylam obolala po niedzielnych przepychankach z Munga, ale w glowie mi przejasnialo. Co za ulga niebotyczna, ze moge przyjsc do wlasnego domu i nie musze sie denerwowac, niczego chowac, niczego zamykac.
Myslicie, ze musialam jakas melise pic od wczoraj?
W domu cisza, spokoj, w nocy wyspalam sie pierwszy raz odkad pamietam. Nikt nie gral glosno muzyki, nie jeczal z akompaniamentem gitary, nie gadal glosno przez telefon, nie stukal w drzwi, nie trzaskal drzwiami, coz za kolosalna roznica.
Kiedy dowiedzialam sie, ze do kwietnia mam go z glowy to poczulam sie szczesliwa. Co prawda teraz, cztery godziny pozniej juz troche zaczynam umierac ze strachu i sie martwic, ale to i tak zupelnie inne zycie.
Prawnik sie odnalazl i chce wiecej pieniedzy hahaha i ma opracowany jakis plan dzialan.  Umowilismy sie na spotkanie.
Wlascicielka domu przyszla, musialam jej wszystko opowiedziec a nastepnie oznajmila, ze mam wiecej nie uzywac pralki. Ciekawe kiedy bede zasuwac do cholernej pralni. No trudno, nic na to nie poradze, to jej dom i jej warunki.
Dzieci ani razu nie zapytaly o tatusia, kazalam Natalii zadzwonic, ale nie odebral telefonu.
Krok po kroku trzeba sie wziac za organizacje nowego zycia.

Monday, February 3, 2014

Nawarzyl sobie

Munga zalatwil sobie dodatkowa prace w nocy z soboty na nadziele. Przy rozbiorce zjezdzalni na Times Square, ktora postawili z okazji Super Bowl 2013. Pracowal od 11 wieczorem do 9 rano a potem poszedl do swojej normalnej pracy na caly dzien. Przyszedl do domu kolo 6 wieczorem bardzo zmeczony, zjadl obiad, wykapal sie i po drodze gdzies odpadl w swoim pokoju, bo byla cisza i spokoj jak kladlysmy sie spac.
Niestety musial miec zly pomysl zeby sie nawalic i jak sie obudzil po paru godzinach znowu nastapila akcja pod tytulem: "Iza otworz te drzwi".
Walil, grozil, wrzeszczal, az w koncu obudzil wszystkie dzieci. Wzial mlotek i probowal z klamka. Ja stalam za drzwiami i krecilam na kamerze. W koncu jak zrobil dziure w drzwiach to sie przestraszylam. Otworzylam te cholerne drzwi (nie za madry pomysl, ale chcialam zeby przestal halasowac) i zaczelam dzwonic na policje. Rzucil sie na mnie i probowal mi wyrwac telefon, niezle zesmy sie poszamotali. Natalka przyszla z odsiecza i Munga nie mogl jej zlapac z telefonem. Jak odzyskalam telefon, to wylecialam z domu i poszlam dzwonic na zewnatrz. Sasiadka na dole juz otworzyla drzwi wejsciowe, bo ona zadzwonila wczesniej. Munga sie spakowal i wyszedl wrzeszczac na caly dom i wyzywajac mnie od najgorszych.
Policja przyjechala dwoma radiowozami i wytlumaczylam cale zajscie. Poszli go szukac. Daleko nie zaszedl, bo jakos szybko go znalezli. Moze dlatego, ze zapomnial sobie kluczykow od samochodu i telefonu w domu i zamierzal wrocic jak policja odjedzie.
No i go zapuszkowali prosze Panstwa.
Dzieci nie mogly zasnac do czwartej nad ranem.
Dzisiaj nie poszlam do pracy a dzieci do szkoly. Wszystkie jestesmy zmeczone i bola nas glowy. Bedziemy siedziec na kanapie i ogladac filmy.
Munga mial isc dzisiaj do pracy na caly dzien, ciekawe jak wybrnie z tej sytuacji. W areszcie przysluguje mu jeden telefon, mam nadzieje, ze zadzwonil do swojego szefa.
 Moglabym w tym momencie ruszyc do akcji i wystapic o Order of Protection i pelna opieke nad dziecmi. Czyli nastapilaby analogiczna sytuacja do tej, ktora on mi zaserwowal pare miesiecy temu.
Nie wydaje mi sie jednak zebym chciala sie pakowac znowu w sad rodzinny, procesy i koszta, zwlaszcza gdy moj prawnik nie odbiera telefonu od zeszlej srody!!!

P.S. Zadzwonili do mnie z biura prokuratora i zostalam poinformowana, ze wlasnie zostaje wydany Order of Protection przeciwko Mundze.