Sunday, July 15, 2007

Poszlam sobie

Do kina i do baru sie wybralam. Do pierwszego z obowiazku, do drugiego z ciekawosci. Ponarzekac? Film to kolejna czesc Harry Pottera, trzeba bylo przez to przejsc jak przez rwanie zeba, z bolem tylka i starym popcornem. Samo dotarcie do sali kinowej bylo osiagnieciem, gdzie trzeba bylo wejsc o okreslonej porze, po odstaniu w kolejce, gdzie wpuszczali po grupie ludzi na raz. Widac przy pierwszych pokazach musialy odchodzic jakies dantejskie sceny. Do toalety kolejka dwadziescia osob, do stanowiska z uzywkami rowniez. Jak przepchalam sie do mojego siedzenia to z ulga padlam na fotel. Zawsze mnie dziwi dlaczego w kinie jest tak glosno? Podobalo mi sie pare nowych postaci i pare scen ale jednorazowe obejrzenie tego filmu wystarczy. Az nadto.
Do baru poszlam zeby zobaczyc co poniektory czlowiek widzi w siedzeniu tam godzinami. Fakt, poszlam sama a bycie w towarzystwie duzo zmienia. Jeden dzentelmen postawil mi drinka bez zobowiazan, jedna para opowiedziala mi historie swojego zycia (On w separacji ale mieszka z zona, ma dwoch synow, 43 lata, ona 50 lat wnuki w wieku jego synow i wlasnie przyjechali do Nowego Jorku i skonsumowali swoj zwiazek po miesiacu. W 10 minut wiedzialam o nich absolutnie wszystko.). Przed polnoca towarzystwo bylo troche starsze, po polnocy wymienilo sie na mlodszych ale za to bardziej pijanych. Siedzialam na rogu i caly czas mnie ktos szturchal ;-). Poogladalam za to sobie sliczna barmanke przy pracy, reklamy w telewizji, innych ludzi, popilam Guinessa i Cosmopolitany i wrocilam do domu lekko drzaca. Byc moze sie starzeje ale dla mnie to strata czasu. No chyba, ze poszlabym gdzies, gdzie mozna potanczyc. ;-)))

No comments: