Ufff prawie zapomnialam. Przpomnialo mi sie po drodze ze sklepu wczoraj po godzinie dwudziestej wieczorem. Mialam zaoszczedzone troche pieniedzy i w sklepie kupilam troche rzeczy dla dzieci: szczoteczki do zebow, plasterki z kucykami, plyn do kapieli. Nie pamietajac, ze to dzisiaj szostego grudnia. Jak juz dochodzilam do domu, to mnie dopiero objawilo. Juz nie mialam sily wracac sie do sklepu po slodycze. W zwiazku z tym w domu do paczek wsadzilam to, co kupilam, po pomaranczy i jakies przedpotopowe lizaki i cukierki, ktore byly schowane przed dziecmi i troche juz zapomniane. Natalka sie tak uroczo cieszy: podskakuje do gory i na dol i macha rekami przed soba ;-). Popatrzyla na plasterki i zapytala: "Mama? A dlaczego on mi przyniosl bandages?" No ehem dziecko jak by Ci tu wytlumaczyc??? "Pewnie uwazal, ze ci sa bardzo potrzebne?" "Mamo? A dlaczego Ania dostala szczoteczke do zebow z Aurora a ja z Bell? Ja tez lubie Aurore?" Hm, dobre pytanie dziecko, Mikolaj jeszcze zapomina, ze musi Wam absolutnie wszystko kupowac takie samo... "Nie wiem, moze myslal, ze bedziesz sie cieszyc z Bell, bo ona taka sliczna, trzyma roze w rece?" Waga problemu jest duza, poniewaz wszystkie moje corki dokladnie sprawdzaja co ktora ma i co dostaje. Nie dociera do nich jeszcze, ze maja rozne potrzeby ;-/. Jak ta dostaje majtki to druga tez chce majtki. Dominika dodatkowo sprawdza talerze lub miski przy posilkach i koniec swiata jak jest jakas roznica.
A taka ze mnie rewelacyjna matka, ze najmlodsza pociecha nie dostala od Mikolaja nic. I niech nikt nie mysli, ze tego nie zauwazyla. A i owszem. Placz i zgrzytanie zebow. Natalka zapytala juz z piec razy, dlaczego Dominika nic nie dostala. Niestety Mikolaj nie mogl jakos rozsadnie rozdzielic czterech rzeczy na trzy osoby.
Noc coz, zaraz sie zbieram i idziemy zaprowadzic Natalke do szkoly, pomimo tego czy ktos chory czy tez nie. Jakos to bedzie. Zbliza sie przerwa swiateczna o ile sie dobrze orientuje to wtedy bedziemy chorowac.
2 comments:
Uwielbialam Mikolajki jako dziecko, chyba nawet bardziej niz Gwiazdke. Fajnie zawsze bylo cos znalezc pod poduszka. Raz prezent byl tak duzy, ze sie nie zmiescil.
ja kiedys dostałam łyżwy i stały koło łózka oczywiście, bo pod poduszkę się nie zmiesciły :))
Post a Comment