Friday, December 12, 2008

Urodziny

Alkohol niszczy wszystko, zabija milosc, przyjazn, normalne zycie. Picie jest najwazniejsze. Jest wazniejsze niz zona, dzieci, dom, praca. Pijacego nie obchodzi nic poza alkoholem, ktory ma przed nosem. Nie obchodzi go dwoje dzieci siedzacych bez opieki w domu po to, zeby trzecie dziecko moglo pojsc do szkoly. Nie obchodzi go, ze zona musi odwolac skan glowy, na ktory nie moze pojsc z dziecmi. Nie obchodzi, ze pranie nie zrobione i nie ma w czym spac ani pojsc do szkoly i do pracy. Ma w dupie, ze go nie ma w domu przez dwadziescia cztery godziny i zona dostaje histerii (ot, glupia) myslac, ze moze jednak, moze tym razem cos mu sie jednak stalo. Oblewanie urodzin z kumplem przez dwie noce i jeden pelny dzien jest wazniejsze niz to, co ma we wlasnym ponoc domu. Nic to, ze kazde dziecko ma prezent, wlasnorecznie narysowana kartke, na stole czeka specjalnie ugotowany obiad, tort zostal kupiony i lody. Dzieci placza gdzie tatus a matka musi klamac, ze tatus poszedl niestety do pracy, chociaz od tygodnia trabil wszystkim o tym, ze wzial sobie spacjalnie wolne. Takie rzeczy sa wystarczajaco straszne na filmach, w normalnym zyciu po prostu lamia serce.
Sto lat Robert, mamy wszyscy nadzieje, ze miales super impreze urodzinowa.