Saturday, July 26, 2008

Nerven

Moglby ktos zapytac czym to ja sie ostatnio zajmuje, ze mnie nie ma? Otoz glownie dziecmi: dostarczam im rozrywki i pozywienia, sporadycznie obmywam je z brudu. Niestety nie jest to wszystko do szczescia im potrzebne. Musze rozwiazywac dziesiatki codziennych konfliktow, kiedy to dzieci wyladowuja na sobie szereg (dla nich kluczowych) frustracji. Najwieksze boje tocza Ania i Dominika. Efekty spiec to glownie rzewne placze, rozdzierajace wrzaski, rekoczyny i niekontrolowane rzuty cialem w kierunku przeciwnika. Natalka rowniez potrafi sie zdenerwowac, chociaz w sumie jest najbardziej pogodnym z moich dzieci. U niej sprawa jest prosta: kiedy nie podejmuje akcji w kierunku realizacji jej widzimisie - nastepuje drastyczna reakcja. Poziom emocji w naszym gospodarstwie domowym jest niezmiennie wysoki. Chociaz przy problemach mych dzieci moje wlasne zapewne jawia sie bzdura to ja takze sie denerwuje i zzeraja mnie nerwy. Przeszlam juz kazde mozliwe stadium i objawy takowych. Poczawszy od mrowienia pod skora, trzesiawki, lomotania serca, poprzez brak apetytu, snu, checi i ochoty do wszystkiego a skonczywszy na miotaniu sie, wrzaskach i probie rekoczynow. Skromnie nie wspomne o tonie wylanych lez. Ostatnio natomiast pojawilo sie cos nowego: wszystkie emocje wewnetrzne, ktore do tej pory warzyly sie jak zupa w garnku, parujac i bulgoczac stwardnialy i przeksztalcily sie w jeden zimny, twardy kamien wscieklosci. Po tak zaistnialej metamorfozie juz jestem spokojna. Juz sie nie miotam, nie denerwuje. Jestem tylko na zimno wsciekla i ten wsciek rosnie we mnie i rosnie. Zamierzam pielegnowac go w sobie, chuchac na niego i dmuchac az znajde dla niego praktyczne zastosowanie. A wtedy niech zadrzy osoba, na ktora skieruje sie oko mego gniewu.
A co tam u Was ;-)))?

1 comment:

Anonymous said...

Kac gigant. Nie polecam, choc zabawa byla przednia.