Saturday, June 20, 2009

Graduation


W srode mamusia i tatus wyszorowali sie do czysta, zalozyli kosciolkowe ubranka i poszli do szkoly, zobaczyc zakonczenie nauki u Natalki. Co dziwne ostatni dzien szkoly jest dopiero dwudziestego szostego, nie wiem dlaczego to tak po chinsku zrobili. Obejrzelismy wystepy dzieciakow na scenie, dali dobrego torta i wykopali nas do domu. W wyjsciowych butach ledwosmy sie do niego doczolgali. We wtorek powtorka z rozrywki u Ani, nastepnie cztery dni szkoly i WAKACJE!!!

Thursday, June 18, 2009

Prezent

Natalka na urodziny otrzymala "farme motylkow". Dziecko ma na tyle oblakana mamusie, ze stara sie ona wymyslic cos ciekawego zamiast kupowania plastikowych zabawek. Taki domek jak ponizej kupilam w sklepie z zabawkami a nastepnie w srodku jest zamowienie na gasienice, ktore wyslalam poczta. Gasienice przybyly gdzies dwa tygodnie pozniej. Byly zapakowane w sloiczku z jedzeniem i zarly i zarly i zarly. I rosly i rosly i rosly tak szybko, ze zapomnialam na smierc zdjecia zrobic ;-).



Kiedy gasienice sie juz nazarly ile mogly to wtedy karnie wylazly na sufit sloiczka i powiesily sie do gory nogami a nastepnie zamienily sie w takie piekne kokony. Specjalnie na ta okolicznosc musialam sie nauczyc jako tako zrobic zblizenia aparatem, w zwiazku z tym i ja skorzystalam.

Wyklucie sie z kokonow nastapilo oczywiscie wczesnie rano, kiedy to wszyscy spali. Tylko ta najwolniejsza gasienica, ktora wszystko robila na koncu sie ostala. Czyhalam na jej wyklucie dwie godziny, po czym stracilam nerw i wyszlam z domu. Ja przyszlam to ta cholera wlasnie wylazla. To czerwone, to farba ze skrzydel, ktora obcieka zaraz po wykluciu.


A tutaj juz caly i nie do konca szczesliwy motylek. Notabene moze i one slicznie wygladaja ale jak brudza to pojecie przechodzi.

Reasumujac jest to bardzo fajna sprawa, dzieciom moim bardzo sie cale to doswiadczenie podoba. Mnie czegos takiego w polskiej szkole nie pokazywali a tutaj tego typu domki dzieci maja juz w przedszkolu. Musze jeszcze zrobic zdjecie jak jedza i z rozlozonymi skrzydelkami. Aktualnie motylki miotaja sie po swoim wiezieniu i zajmuja sie robieniem jajeczek. W zwiazku z tym dojrzalam juz do tego zeby je wypuscic na wolnosc, zanim do szczetu zrujnuja sobie skrzydelka. Oczywiscie jak na zlosc pogoda jest beznadziejna, leje i jest zimno. Mam nadzieje, ze zadna motylka? nie wytnie mi numeru, bo sa w stanie jednorazowo zniesc do pieciuset jajeczek.



Tuesday, June 2, 2009

Wtorek

Przynioslysmy szpital do domu, wszystkie wirusy z pogotowia i reszte bakterii. Jestem chooora, mam goraczke, pediatra dzieci sie zlitowal i przepisal anybiotyk. Ania jest chora od nowa. Dominika jest chora na niewiadomoco. Odwiedzila szpital znowu wczoraj, zrobili jej USG. Tak jakby nie mogli tego zalatwic wtedy kiedy mieli, czyli w czwartek. Tylko Natalka sie trzyma, ona jest chyba z innej bajki. Czekamy na wyniki badan.