Friday, November 28, 2014

Swieta

Przezylismy Halloween, przezylismy Swieto Dziekczynienia. Jestesmy w polowie drogi, zostalo jeszcze Boze Narodzenie i Nowy Rok. Jak dobrne do pierwszego stycznia to bede najszczesliwszym czlowiekiem pod sloncem.
W tym roku odwolalam Christmas. Nie mam pieniedzy na choinke, nie mam na prezenty, nie mam na wymyslne zarcie. Uszczesliwilam kochajacego tatusia, niech on sie tym zajmie. Niech zabierze dzieci do swojej kochajacej rodziny, przez caly rok nie kwineli palcem zeby mi pomoc. Niech dzieciaki nakarmia, zabawia i niech kupia prezenty. Wszyscy beda sie cieszyc, oprocz mnie rzecz jasna ale niezabijemnieto. Nie bede musiala sie szarpac, wyklocac, nastepnie martwic oraz rujnowac karty kredytowe, a dzieciaki beda zadowolone.
Poza tym w Swieto Dziekczynienia byly ze mna,  Munga sie spakowal i pojechal do Pittsburgha.
My natomiast dostalysmy zaproszenie do domu mojej przyjaciolki i spedzilysmy czas z nia, jej mezem, dziecmi i rodzicami.
Dzisiaj ugotowalam w domu obiad swiateczny numer dwa, poniewaz dostalysmy indyka od pastora. W mojej pracy natomiast co roku w czasie swiat robia koszyki z jedzeniem dla rodzin w potrzebie i w tym roku tak wykombinowaly kolezanki z biura, ze z koszykiem wyladowalam ja. Usilowaly mi wyltumaczyc, ze ktos z potrzebujacych zrezygnowal, ale jak przycisnelam do muru kogo trzeba to dowiedzialam sie jaka byla prawda. No ladnie, ze mi pomagaja. Jakbym wiedziala od razu, ze to dla mnie bylo, to zapewne bym sie poryczala. A tak nie bylo mnie w pracy w srode, poniewaz pojechalam na Manhattan na kurs pierwszej pomocy, koszyk przywiozla mi kolezanka do domu i obylo sie bez histerii.
Jutro jedziemy do Connecticut na urodziny kolezanki Ani, mam nadzieje, ze bedziemy sie swietnie bawic. Musze zaczac na nowo jakies zdjecia zaczac robic, bo dzieciaki rosna jak na drozdzach i powinnam to utrwalac dla potomnych, krewnych i znajomych krolika.

No comments: