Friday, February 20, 2015

Puf i po kasie

Dostalam dzisiaj Pismo z IRS.
Gdyby ktos nie byl tego swiadomy: jezeli przychodzi cienka koperta malo zwracajaca na siebie uwage oznacza to zazwyczaj albo klopoty finansowe albo malo sympatyczne wiadomosci.
Podswiadomie bylam na to przygotowana w zwiazku z tym az tak bardzo mnie to nie zabolalo. No boli, ale bede zyc. Zwlaszcza, ze do wielu rzeczy podchodze w mysl zasady: nie uwierze, dopoki nie zobacze.
Niestety IRS sie zorientowal, ze wisze im kase (oczywiscie konto wspolne moje i Mungi, w zwiazku z tym wpolna odpowiedzialnosc) i potracili mi to wszystko, co do centa. No niestety nie nastapi spektakularne oddawanie dlugow i pozbycie sie innych strupow na tylku. Nie bedzie odlozynych paru setek na czarna godzine w skarpecie.
Dzisiaj juz  nic z tym nie zrobie, poniewaz zaczal sie weekend. Natomiast w poniedzialek sobie zadzwonie i elegancko im zwroce uwage, ze przeciez zlozylam papiery o chociaz czesciowe zwolnienie mnie z tych oplat. I z jakiej parafii ja mam to wszystko placic, kiedy to Munga siedzi sobie w San Diego, w hotelu i ma wszystko w dupie.
Tak latwo sie nie poddam, o nie!
Zepsuli mi msciwa satysfakcje, ktora w sobie czule pielegnowalam,  kiedy to wyobrazalam sobie jak Munga dowiaduje sie, ze pierwsza zlozylam podatki, dostalam zwrot i jego szlag trafia.
 Zamiast tego bedzie mogl sie cieszyc, ze to ze mnie sciagneli nasz wspolny dlug i bez zadnego wysilku odpadl mu jeden problem ;-/.

1 comment:

Grazyna 1 said...

Nie do konca rozumiem jak to z tymi Waszymi podatkami ale zycze powodzenia w poniedzialek.