Sunday, November 15, 2015

Jesc czy nie jesc oto jest pytanie?

Im starsza jestem, z tym wieksza niechecia robie zakupy spozywcze. Do tego gotowanie i proces jedzenia mnie przytlacza. Jak przekazac dzieciom prawidlowa wiedze, zeby w zyciu mogly wybrac to, co dla nich zdrowe? Idziemy do tego pieknego, olbrzymiego supermarketu, w ktorym pozorna roznorodnosc produktow wali kolorami po oczach. Jak tylko zaczynamy czytac wszystkie naklejki to od razu wychodzi, ze wszystko sklada sie albo z kukurydzy, albo z soi a do tego domieszano roznorakiej chemii. Oczy zawsze szeroko otwieram jak widze te piekne owoce i warzywa, ktore wygladaja za pieknie by byc prawdziwymi. Wszystko w tym cholernym sklepie wyglada na nierzeczywiste.
Od razu nasuwa sie proste rozwiazanie: trzeba kupic "organic". Zignorujmy fakt, ze organic automatycznie oznacza drozej. Dla dobra dzieci przeciez to robie. Z tym, ze organic wcale mnie nie uspokaja. Przeciez ten kurczak i tak nie biegal sobie pod odkrytym niebem, a ta krowa i tak nie zarla zielonej trawy. Kurczak mial otwarte drzwi, ale z hangaru nie wyszedl a krowa dalej zarla kukurydze, tylko organiczna!
Roznica w tym, ze zjemy produkt z organicznym cukrem czy tez nieorganicznym jest w uproszczeniu wylacznie finansowa.
Glowa boli od nieudolnych prob wybrania tego, co dla nas zdrowe. Portfel boli od prob rozplanowania tego z budzecie.
W glowie mam wszystko poukladane tak, jak trzeba. Wiem, jak i co powinnam gotowac. Kupilam sobie piekne ksiazki kucharskie. Motywacyjnie wiem, ze gdy jadlam tylko przez siebie gotowane, naturalne produkty bezstresowo zrzucilam w tydzien dwa i pol kilo. Mam to wszystko w glowie!
Z tym, ze na przyklad przychodzi tydzien pelen pracy i wtedy dzieciaki jada na zamawianym zarciu. Wybor jest nastepujacy: pizza, tacos albo chinczyk. Ewentualnie gotuja sobie makaron z serem z pudelka. Nie, nie nauczylam sie jeszcze zdrowego gotowania w duzych ilosciach na zapas oraz mrozenia.
Nie chce jesc miesa. Zdecydowanie lepiej sie czulam kiedy bylam wegetarianka. Teraz jade po najmniejszej linii oporu i nie pasuje mi to.
A co na to dzieci? Kochaja cukier, slodycze, czipsy, pizze, gazowane napoje i weglowodanowe przekaski. Podczas wizyt u kochajacego tatusia i jego rodziny odkrywaja wszystkie tajemnice fast foodow i smieciowego jedzenia.
Moja edukacja zywieniowa przypomina walenie glowa w mur.


8 comments:

Karuzela said...

Wierzę w rozwinięcie u córek pasji do czynienia cudów w kuchni...Wszystkie dzieciaki to przechodzą i przy trójce dzieci, jest szansa, że któres zainteresuje się dłuzej. Ksiązki kucharskie dla dzieci, moze jakaś ciocia - pasjonatka, która zaimponuje...Już próby z makaronem i serem z pudełka, świadczą, że drzemie w córkach potencjał ponad przecietność !!

swert said...

Pasje do kuchni to one juz maja. Pozostaly jedynie dwie rzeczy do wyprostowania: jak sprawic zeby to zdrowe bylo oraz zeby po akcji nie pozostawal totalny sajgon w kuchni ;-)

Karuzela said...

Przyjdzie taki czas, że zaczną sprzątać ! Jak znam życie, przy pierwszych odwiedzinach męskich rówieśników ! A zachęt materialnych nigdy nie stosujesz, bo niewychowawcze ? Ja nie mam nic z Janusza Korczaka, ale bywają matki korczakopodobne...

swert said...

Zachety materialne stosuje jako motywacje do sprzatania reszty smietnika. Chociaz generalnie ucze odpowiedzialnosci za wspolny dom. Poza tym malo kiedy mam extra kase hehh.

swert said...
This comment has been removed by the author.
Grazyna 1 said...

Zdrowych, spokojnych Świąt i pełnego dobrych zdarzeń Nowego Roku.

Karuzela said...

Zdrowych, szcześliwych Świat Bozego Narodzenia i spełnienia wszystkich marzen w 2016 roku !

Anonymous said...

100 LAT 100LAT 100 LAT, zdrowia,spełnienia marzeń i spokoju
Monika i Romek