Natalka na urodziny otrzymala "farme motylkow". Dziecko ma na tyle oblakana mamusie, ze stara sie ona wymyslic cos ciekawego zamiast kupowania plastikowych zabawek. Taki domek jak ponizej kupilam w sklepie z zabawkami a nastepnie w srodku jest zamowienie na gasienice, ktore wyslalam poczta. Gasienice przybyly gdzies dwa tygodnie pozniej. Byly zapakowane w sloiczku z jedzeniem i zarly i zarly i zarly. I rosly i rosly i rosly tak szybko, ze zapomnialam na smierc zdjecia zrobic ;-).
Kiedy gasienice sie juz nazarly ile mogly to wtedy karnie wylazly na sufit sloiczka i powiesily sie do gory nogami a nastepnie zamienily sie w takie piekne kokony. Specjalnie na ta okolicznosc musialam sie nauczyc jako tako zrobic zblizenia aparatem, w zwiazku z tym i ja skorzystalam.
Wyklucie sie z kokonow nastapilo oczywiscie wczesnie rano, kiedy to wszyscy spali. Tylko ta najwolniejsza gasienica, ktora wszystko robila na koncu sie ostala. Czyhalam na jej wyklucie dwie godziny, po czym stracilam nerw i wyszlam z domu. Ja przyszlam to ta cholera wlasnie wylazla. To czerwone, to farba ze skrzydel, ktora obcieka zaraz po wykluciu.
A tutaj juz caly i nie do konca szczesliwy motylek. Notabene moze i one slicznie wygladaja ale jak brudza to pojecie przechodzi.
Reasumujac jest to bardzo fajna sprawa, dzieciom moim bardzo sie cale to doswiadczenie podoba. Mnie czegos takiego w polskiej szkole nie pokazywali a tutaj tego typu domki dzieci maja juz w przedszkolu. Musze jeszcze zrobic zdjecie jak jedza i z rozlozonymi skrzydelkami. Aktualnie motylki miotaja sie po swoim wiezieniu i zajmuja sie robieniem jajeczek. W zwiazku z tym dojrzalam juz do tego zeby je wypuscic na wolnosc, zanim do szczetu zrujnuja sobie skrzydelka. Oczywiscie jak na zlosc pogoda jest beznadziejna, leje i jest zimno. Mam nadzieje, ze zadna motylka? nie wytnie mi numeru, bo sa w stanie jednorazowo zniesc do pieciuset jajeczek.
A tutaj juz caly i nie do konca szczesliwy motylek. Notabene moze i one slicznie wygladaja ale jak brudza to pojecie przechodzi.
Reasumujac jest to bardzo fajna sprawa, dzieciom moim bardzo sie cale to doswiadczenie podoba. Mnie czegos takiego w polskiej szkole nie pokazywali a tutaj tego typu domki dzieci maja juz w przedszkolu. Musze jeszcze zrobic zdjecie jak jedza i z rozlozonymi skrzydelkami. Aktualnie motylki miotaja sie po swoim wiezieniu i zajmuja sie robieniem jajeczek. W zwiazku z tym dojrzalam juz do tego zeby je wypuscic na wolnosc, zanim do szczetu zrujnuja sobie skrzydelka. Oczywiscie jak na zlosc pogoda jest beznadziejna, leje i jest zimno. Mam nadzieje, ze zadna motylka? nie wytnie mi numeru, bo sa w stanie jednorazowo zniesc do pieciuset jajeczek.
4 comments:
Wow, kapitalna sprawa. Super pomysl!
a myślałam że to czerwone to krew :)
A czemu mówisz, że motylki strasznie brudzą? tzn co takiego robią?:)
No ni9e wiem miotaja sie po tej klatce wszedzie strzepy skrzydel, to czerwone rozciaptane dookola , wszystko czonre, chyba maja czorne stopy. i na okraglo sie ciupciaja ;-))))) od trzech dni nic innego nie robia hehehe
Coś zdjęcia nie działają...
Wypuść że je zanim wszystkie padną. Takie motylki to żyją tylka od kilku godzin do kilku dni, więc i trudno się dziwić, że się zajmują produkcją potomstwa na akord...
W mojej szkole i owszem robiliśmy takie eksperymenty w ramach biologii, tyle że z bielinkami i cytrynkami.
Post a Comment