Thursday, April 29, 2010

Ogrodek ;-)

Kawalek ziemi, gdzie mozna uprawiac warzywa, owoce i sadzic kwiatki zawsze kojarzyl mi sie z relaksem i poczuciem szczescia i zadowolenia. Osobiscie uwielbiam gmerac w ziemi, powalac sobie rece ziemia do lokci, patrzec jak rosna roslinki itede, itepe kukuryku. Rosliny mi rosna, byc moze mam do tego reke. Czasami o nich zapominam a one nadal rosna i kwitna. W wyobrazni mej istnieje obraz istnej sielanki kiedy to ja osobiscie wraz z mezem i dziecmi w harmonii i z dobrymi humorami dokonujemy ogrodniczych cudow. Rzeczywistosc niestety jest raczej bolesna, przynajmniej dla mnie. Od trzech lat bodajze wojna domowa objela rowniez ogrodek. Z balkonem nie bylo takich problemow, postawilam sprawe jasno: moj ci on i bede tam sadzic co mi sie zywnie podoba. Nastepnie mialam swietny pomysl, zeby tatusiowi w prezencie od dzieci kupic na Dzien Ojca grilla i automatycznie odpadlo mi pol balkonu na ta kobyle (skad mialam wiedziec ze sobie wybierze najwiekszy i najdluzszy jaki byl?). Schemat powiela sie az do zmulenia. Ja: pamiec fotograficzna i planowanie absolutne mam w glowie obraz jak ogrodek powinien wygladac i co w nim powinno sie znajdowac. Rosliny maja do siebie pasowac a poszczegolne sekcje maja miec wlasny charakter (czesc jako skalniak, czesc jako rosliny lasu i cienia itede.). Robert niewatpliwie ma swoj wlasny obraz i wyobrazenie. Jakiekolwiek ono jest bo trudno sie dowiedziec. Wyglada na takie: kupic jak najwiecej jak najrozniejszych roslin i wrzucic gdzie popadnie. Zanim uda mi sie wyrwac do sklepu i kupic jakakolwiek rosline z serii "zaplanowane i w glowie juz posadzone" nastepuja dwie wersje wydarzen. Pierwsza: Robert udaje sie do sklepu po cichu, kupuje i chowa w garazu a sadzi jak mnie nie ma w domu. Druga: kupuje i robi mi niespodzianke. Nie wiem sama co gorsze. Nie umiem sie cieszyc czyms co nie wiem gdzie wsadzic w ziemie i czyms czego nie chcialam. Nastepnie ide do ogrodka i wszystko przesadzam, tak zeby bylo miejsce na nabytki Roberta zeby wszystko prezentowalo sie przyjaznie/znosnie? dla oczu (moich/Roberta/sasiadow?).
Tlumacze Robertowi pomysl pod tytulem "zrobmy to razem, jedzmy/wybierzmy/kupmy/zasadzmy/cieszmy sie/relaksujmy RAZEM". I po calej dzikiej awanturze kiedy wszystko zostaje podlane, poprzesadzane i sie przyjmie wszystko zaczyna sie od poczatku. Nie wiem jak te rosliny to znosza bo ja nie za dobrze.

4 comments:

Unknown said...

DASZ RAD

Unknown said...

DASZ RADE

thern said...

:)))
ja tez chce ogródek!!!

swert said...

Ty masz ogrodek na balkonie ;-) i pralnie do tego mozesz robic dwie rzeczy na raz ;-)))