Sunday, March 22, 2015

Lykend pelen przygod

Dzieci wraz z weekendem przeplynely sobie leniwie kolo mnie nie wiedziec kiedy. Malo je widzialam, na dyzurze byla kolezanka z pracy oraz pastor.
Nagle okazalo sie, ze przeciez jest niedziela 10:30 wieczor, jutro znowu poniedzialek i trzeba pojsc do pracy. No fajnie to przez moze pol godziny w ramach weekendowego relaksu napisze sobie notke na blogu o moim cudownym zyciu.
W sobote pojechalam na Manhattan, gdzie trzy bramy od Parku Centralnego przy osiemdziesiatej szostej ulicy (12 East 86th street mozna sobie na mapie sprawdzic) mieszka moj nowy pracodawca, wraz z psem, ktory wyglada jak chodzacy, zakurzony dywan. Facet jest w wieku pomiedzy 65 - 70 lat moze byc starszy. Zyd of course.
Jego mieszkanie to moje cztery ;-). Spedzilam tam osiem fascynujacych godzin, po ktorych mieszkanie bylo czyste. Dzieki temu, ze ja zyskalam zajecie ktos inny je stracil. Pan ponoc byl niezadowolony, poniewaz nie mogl niczego znalezc. No nie wiem jak cokolwiek znajdzie po mojej wizycie hehh.
Ma teraz p o s p r z a t a n e!  Dobre pieniadze, chociaz przy wycenie popelnilam pieciodolarowy blad ;-/.
Przy lozku na szklanej poleczce w pieknym pudeleczku zestaw rozrywkowy: dwie paczki maryski, z lufkami, fajeczkami i innymi bajerami ;-). Prawie umarlam ze smiechu. Byc moze uzywa do celow leczniczych, poniewaz ma jakas chroma noge i utyka ;-))).
Dzisiaj natomiast wizyta u ekskluzywnej rodziny rosyjskich zydow w ich wypasionym domu. Szesciogodzinny gig ;-). Od sufitu do podlogi, plus okna. Duzo pierdol, kafelki od sufitu do podlogi, trzy pietra, trzy lazienki, trzy sypialnie plus piwnica. Pani domu piekna, jej dzieci piekne, mile i inteligentne oraz caly dom zorganizowany tak, az mi sie plakac chcialo. Co prawda troche krecila nosem jak jej zaspiewalam cene za moje profesjonalne uslugi, ale zaplacila.
Nie wiem, czy mnie buja i chce tylko generalne sprzatanie przed Passover, czy tez bedzie to praca na stale, pozyjemy - zobaczymy. W kazdym razie ja hakowalam szesc godziny ale pani tez razem ze mna. Przesuwala kanapy, czesc okien sama umyla, wybebeszyla i umyla szafke w jednej lazience, do kuchni to sie nawet nie dopchalam, bo wszystko zrobila, plus jeszcze jednym okiem sprawdzala jak ja robie. Do idealnego wizerunku brakowalo jej tylko makijazu.
To juz druga, mloda rosjanka, u ktorej sprzatam. To jakis inny gatunek kobiet, slowo daje. Piekne, pracujace zawodowo, chalupy wysiudane, dzieci tak idealne, ze prawie nierealne, w ojczystym jezyku mowiace, tylko ci mezowie jacys tacy starzy i brzydcy. Nie wiem co te laski z nimi robia.
Ciesze sie szalenie, ze prosze Pana Boga o nowa prace a on mi z nieba zsyla nowe sprzatania.
Tylko mam takie male pytanko: Panie Boze, czy ja juz do konca zycia mam byc sprzataczka????
Kochajacy Munga znowu dzwonil, z tym samym zestawem argumentow. Dla dzieci najlepiej bedzie, jezeli do siebie wrocimy. Nasze dzieci nie zasluguja zeby miec rodzicow po rozwodzie.
Bla, bla, bla, slabo mi. Zapytalam sie jak sobie wyobraza nasze pozycie seksualne, poniewaz ja sie brzydze. Powiedzial: "we're going to work on it in time".
Moje zadne argumenty do niego nie docieraja. Ma byc tak, ja on chce i tlumaczy mi, ze to ja tak chce. hehh.
Bede sprzatac Boze bez jeczenia tylko prosze Cie daj mi ten rozwod!

10 comments:

Natalka said...

Te żydowskie rosjanki zupełnie jak mój mąż! :O

Unknown said...

Ciekawa notka :) i smieszna

Anonymous said...

Cześć Iza
Nie za blisko Ciebie był ten wybuch gazu?
Romek

swert said...

Nie, ja mieszkam na Queensie.

Anonymous said...

Uuuuuuuuuuffffffffff
Już się niepokoiłem
Romek

swert said...

Przeciez napisalabym na blogu, jakbym wyleciala w powietrze hehehe.

Natalka said...

Ok Iza, jak następnym razem wylecisz w powietrze napisz o tym na blogu :)

Anonymous said...

A jeszcze lepiej, to uprzedź.
Romek

swert said...

Napisze zanim sie wysadze hehe

Natalka said...

Cool!