Wednesday, May 14, 2008

Inni

Nie wiem czy bierze sie to z tego, ze cala cierpliwosc zuzywam na trojke dzieciakow czy tez im starsza jestem, tym granica tolerancji sie zaweza. Ludzie doprowadzaja mnie do szalu! Ludzie na ulicach, ludzie w parku, w sklepie, sa takie dni kiedy nie powinnam w ogole z domu wychodzic. Chociaz nawet nie musze sie z domu ruszac, bo sasiedzi mnie tez denerwuja. Ci z parteru. Nie wystawiaja smieci, tluka czyms w sufit jak rozbijam raz na miesiac przez trzy minuty kotlety i smieca przed wejsciem do domu. Ludzie w samochodach blokujacy zjazdy z chodnikow na ulice, albo wjezdzajacy na pas dla pieszych jak akurat JA! przechodze z tym wielgachnym wozkiem i trzeba objezdzac, bo sie przeciez nie cofna! Ludzie w sklepach to w ogole caly osobny rozdzial mojego totalnego wkurzenia. Te wszystkie babcie wlokace sie alejkami, stawiajace wozek z zakupami na srodku i do tego na ukos. Czy ci ludzie zycia nie maja? Nie maja co robic tylko siedziec w sklepie godzinami kontemplujac polki? Juz nie wspominajac, ze w soboty i niedziele wydaje sie, ze wszyscy siedza w sklepach, jakby cala wies sie zjechala. Taki jest dziki, wolny jak slimaki tlum. Dlaczego oni za miasto gdzies nie wyjada, do parku nie pojda? A park? Plac zabaw? Te wszystkie matki, ktore plotkuja ze soba i sie nie patrza co ich ukochane, idealne dzieci robia. Ze akurat ten chlopczyk specjalnie popchnal przechodzac Anie juz trzeci raz a ten wyrosniety imbecyl blokuje malym dzieciom zjezdzalnie patrzac na nie z drwiacym usmiechem pod nosem. Nie wspomne juz tych starszych dzieci goniacych sie i w ogole nie zwracajacych uwagi, ze ta mala konstrukcja jest dla maluchow, ktore tratuja a nie dla nich. Ludzie sa bezczelni i generalnie maja innych ludzi w dupie. W niedziele stalam z moja trojka w kolejce do toalety, bylysmy juz na pierwszej pozycji. Mnie sie chcialo straszliwie a wiedzialam, ze musze jeszcze wysikac przed soba Natalke i Anie. Zorganizowalam papier z sasiedniej kabiny z podloga zalana wole nawet nie myslec czym. Za mna staly jeszcze ze trzy osoby. I tu akcja: Wchodzi starsza kobieta do srodka, mija mnie i wlazi akurat w ta zwolniana kabine przed moim nosem gdzie ja juz w myslach sikam. Sprawdza, ze nie ma papieru i odwraca sie i do mnie zebym ja jej dala ten papier co trzymam w rece (!!@#??#!@???##!!). Ja jej na to mowie, ze papieru nie dam bo tutaj jest kolejka i teraz ja wchodze, bo dzieci nie moga trzymac. A ona, ONA!!! na to, ze nie musze byc agresywna. Ja jej na to, ze nie jestem tylko jej tlumacze..... i slysze "Yeah right". Mysle sobie, ze nie bede sie juz klocic, bo nie warto i tak ja wykopalam na koniec kolejki.
Konkludujac.
Z wpojonego mi przez mamusie wychowania mam wryte w glowie zeby szanowac starszych, byc uprzejma, najlepiej ustapic, najlepiej sie nie odzywac, odwrocic plecami i odejsc. W mysl zasady "madry, glupiemu ustepuje" i po to zeby miec swiety spokoj. Postepowalam w taki sposob. Kiedys. Teraz wstepuje we mnie diabel. Gdybym mogla to najchetniej zgrzytalabym zebami i to tak zeby ci wszyscy ignoranci, imbecyle slyszeli. Rozjechalabym ich moim wozkiem i zabilabym wzrokiem. Moim dzieciom chce wpoic inna strone medalu. Taka zeby umialy walczyc o swoje, zeby byly w stanie, oczywiscie najlepiej uprzejmie i kulturalnie sie postawic. Zeby nikt sie przed nich w kolejke nie wpychal. Zeby wiedzialy jak na tym swiecie nalezy postepowac i nie dac sobie nasrac na glowe. Musze tylko sie pospieszyc z wpajaniem im tolerancji do innych ludzi, poniewaz ta u mnie sukcesywnie zanika.

4 comments:

Netinka said...

dobre! Tez u siebie obserwuje takie objawy. I tez mi poziom agresji..nie: asertywnosci wzrasta. Na mnie ostatnio facet naskoczyl, ktory gwaltownie odwracal sie z kubkami kawy od lady w kawiarni gdy ja akurat przechodzilam za jego plecami z dziecmi. On w zwiazku z zamaszystym startem wpadl na mnie rozlewajac swoja kawe na swoja (dobrze mu tak :P) reke, wiec sie wsciekl i dawaj na mnie. Ja byc moze przechodzilam zbyt blisko, bo przejsce bylo waskie, dzieci marudzily, maly domagal sie pic, duzy o cos pytal, ja mialam na ramieniu plecak, ktory mi spadal i patrzylam na dziecko - i w ogole jak zwykle mialam obled w oczach, bo to piciu, siusiu, jesc, czy moge po zabawke itp. Po zderzeniu w pierwszym odruchu, z zaskoczenia powiedzialam przepraszam (bo jak sie z kim zderzam, to przeciez tak mowie, normalne nie?), ale jak uslyszalam, ze mnie zaczyna opieprzac krew we mnie zawrzala i ja na niego naskoczylam. Zeby sie przestal awanturowac i w ogole. No i przestal. No jakby nie przestal to ja nie wiem.... ;-)
Ale tak w ogole to starszego np. wychowalam na zbyt lagodnego faceta. Mam nadzieje, ze testosteron to kiedys wyrowna...

Netinka said...

a tak w ogole to przeciez ja przeciez chodzaca lagodnosc, nie? ;-)

swert said...

Zgadza sie Netinko, jestes chodzaca lagodnosc ;-). Przy mnie na pewno ;-))))

Anonymous said...

Mnie niemal codziennie trafia szlag, gdy jade po pracy do domu pociagiem. Pociag, do ktorego wsiadam stoi na peronie, na ktory akurat wjezdza inny. Ludzie wiec wysiadaja i zamiast isc po swojej polowie peronu ida cala jego szerokoscia, nie zwazajac na nas, ktorzy wsiadaja do tego drugiego. Ide wiec twardo po swojej polowie i nie ustepuje miejsca, bo moga sie przesunac na swoja polowe.
To w sumie drobiazg, ale takich drobiazgow nazbiera sie czasem pare w ciagu dnia i gotowam gryzc wokolo. Chyba kazdemu z nas nieobce to uczucie.