Saturday, September 12, 2009

Sobota

Dzisiaj byl pierwszy dzien polskiej szkoly. Natalia zadowolona, chodzi ze swoja najlepsza przyjaciolka, niestety nie wie, ze owa przyjaciolka juz do polskiej szkoly nie chce. Przed zajeciami zawsze najpierw na placu odbywa sie apel, odspiewany zostaje hymn Polski, odmowiony Ojcze Nasz i nastepnie dyrektor szkoly przekazuje jakies istotne (lub nie) informacje. Pani nauczycielka wydaje sie sympatyczna, chociaz wymagajaca. Dzisiaj po spotkaniu organizacyjnym z nauczycielami wszyscy udali sie do kosciola. Ksiadz powiedzial pare fajnych rzeczy i pare niefajnych rowniez. Mysl przewodnia: wszyscy powinni brac przyklad z Jana Pawla II, ktory byl madrym czlowiekiem i swietym. Oprocz tego ewentualnie sluchac mamy i taty. I uczyc sie. Amen.
Natalia mi sie poskarzyla, ze nie rozumie co ksiadz mowi. Niedobrze. Mowil ladnie i powoli w przeciwienstwie do proboszcza, ktorego nawet ja nie rozumiem, bo mowi po polsku ze strasznym szeleszczacym akcentem. Albo polskiej mowy zapomnial, albo sie tutaj urodzil, nie wiem. Mniejsze dzieci, znudzone wyprawialy rozne interesujace rzeczy. Po kolejnym przemowieniu dyrektora wszyscy rozeszli sie do klas.
Przy takich okazjach wychodza rozne moje zaniedbania w edukacji dzieci, do ktorych sie nawet tutaj nie przyznam. Trudno pogodzic mi sie ze swiadomoscia, ze moje dzieci sa Amerykankami i juz nie poczuja i nie zrozumieja ducha polskosci, ktorego ja mam w sobie. Nie wiem czy ta polska szkola w ogole ma jakis sens.

5 comments:

Peter2715626 said...

Nie ma sensu. Jezeli chcesz, aby dzieci cos tam osiagnely, to trzeba je trzymac daleko od polactwa.

thern said...

a ja uważam, że ma sens. Dzieci mają rodziców dwóch narodowości i niby dlaczego przypisywać je od razu do kraju, w którym się urodziły? Przecież lepiej, że mówisz do nich od maleństwa po polsku, jak będą starsze to pewnie i tak wybiorą Hamerykę do zamieszkania, ale niech przynajmniej potrafią i wiedzą coś o kraju swojej matki, a nie jak co niektórzy Polacy w USA, tylko Dzien dobry i do widzenia potrafią powiedzieć.
Poza tym, niech dziewczynki mogą się dogadać z dziadkami, a nie po ang:)
Pewnie taka szkoła na początku będzie b trudna, ale może potem się przyzwyczają. A jak nie, to najwyżej zrezygnujesz za jakiś czas. Na razie ja bym to ciągnęła:))

swert said...

Polactwo ma rozne oblicza.

kw said...

Oczywiście, że ma sens. Dwujęzyczność to jeden z największych "darmowych" prezentów jakie rodzice mogą dać dzieciom a nigdy nie wiadomo do czego to się kiedyś może im przydać. Poza tym łatwiej im się będzie w przyszłości uczyć innych języków obcych. A zresztą chyba nie muszę Cię przekonywać, że im więcej języków ktoś zna tym więcej kultur się przed nim otwiera.
Tylko bądź konsekwentna i rozmawiaj z nimi tylko po polsku, co na pewno nie jest łatwe.

Trochę mnie dziwi, że w tej szkole jest ksiądz i modlitwy, choć w sumie po tylu latach w katolickiej Polsce już nie powinno.

Powodzenia!

swert said...

kw-->> w szkole jest ksiadz i msze bo to szkola przy kosciele ;-).