Tuesday, April 14, 2015

What Just Happened?

No wlasnie nie wiem, za szybko sie wydarzenia potoczyly. Ale od poczatku...
Od dwoch dni siedze w domu z chora Ania i ukladamy klocki Lego. Ja sie nie moglam na niczym skupic, ze wzgledu na dzisiejszy Fair Hearing. W zwiazku z tym relaksowalam sie za pomoca klockow. Ania miala temperature, wirusa i przeziebienie. Za malo na antybiotyk a za duzo na pojscie do szkoly.
Zostawilam chora Anie z obledem w oku sama w domu i pojechalam na ten cholerny Brooklyn.
Dwa razy poszlam w zla strone zanim doszlam w dobra, gapiac sie niewolniczo w telefon z zalaczona opcja "maps".
Zasada jest taka: jezeli szuka sie miejsc, w ktorych oferuja jakas pomoc dla ludzi w potrzebie, to zazwyczaj nalezy sie rozgladac wokol i znalezc najbrzydszy, najbardziej ponury i depresyjny budynek. To wlasnie tam. Jak czlowiek na to popatrzy z zewnatrz to zazwyczaj juz mu sie od razu zyc odniechciewa a co dopiero isc i o cos prosic.
W srodku ogrodzenia, bramki i podwojne security. Przesylaja czlowieka od przystanku do przystanku jak bagaz.
W miejscu przeznaczenia wielka, pusta poczekalnia, gdzie po zerejestrowaniu sie nalezy czekac dodatkowe dwadziescia minut pomimo tego, ze czlowiek tlukl sie metrem 50 minut tak, zeby byc na czas. Podwojna security oraz panie z recepcji zachowuja sie jak na przyjacielskim pikniku, zartuja sobie i przekomarzaja sie, a czlowiek umiera z nerwow.
Wcale nie narzekam, pamietam przesiadywanie w urzedach po piec godzin, wiec dwadziescia minut to jest pestka.
Wyszla pani sedzina wziela mnie do pokoju i zaczela sie jazda. Ona u gory stolu, ja z jednej strony, z drugiej przedstawiciel urzedu, na ktory sie skarzylam. Wygladal jak skrzyzowanie osoby bezdomnej z weteranem wojennym w przeciwslonecznych okularach.
Wszystko bylo nagrywane.
Sedzina sprawdzila wszystkie dane i potem nastapila szybka wymiana kilku zdan 
z pseudobedomnym, za ktora ciezko bylo nadazyc. Cala operacja od wejscia do pokoju do wyjscia zajela maksymalnie dziesiec minut.
No i zajebiscie, hip hip hura (??!!!?!?!?!)  moja sprawa o food stamps zostala na nowo otworzona hahaha. Nie zostalam pozbawiona tej watpliwej rozrywki, bede dalej miala co robic. Jedyna roznica to taka, ze teraz sprawa bedzie rozpatrywana w innym departamencie, od complaints.
 Sedzina mi poradzila, zeby ladnie wyslac wszystkie dokumenty, o ktore mnie poprosza
i wtedy nie bedzie problemow. Jak juz wstalam to jej powiedzialam, ze staram sie o pomoc od wrzesnia zeszlego roku. Pokiwala glowa a bezdomny mi powiedzial bezczelnie:
 "When you'll finally get it you'll appreciate it more".
Najchetniej dalabym mu po mordzie, dowcipny sie znalazl... Wyszlam stamtad i blagam cie Boze nigdy wiecej!
 

1 comment:

Natalka said...

No to popatrz jaka byłabyś szczęśliwa gdybyś dostała za 10 lat!