Saturday, January 9, 2010

Olaboga!

Wczoraj po raz pierwszy od bardzo dlugiego czasu popatrzylam w lustro i strach mnie oblecial. Nie wiem kogo tam zobaczylam ale ciezko to przypomina mnie sama. Przed wakacjami w swoich wlasnych oczach zaczynalam przypominac Cindy Crawford. ;-) Zblizalam sie do rozmiaru spodni numer 6 a nie udalo mi sie to jeszcze nigdy w zyciu. W ciagu wakacji nastapil krach i zalamanie. Jak sie glebiej zastanowic to zlozyly sie na to trzy TE: Tarczyca, (nowe) Tabletki antykoncepcyjne i Totalne zarcie. Ruchu mi wcale nie brakowalo, chociaz bylam wyzuta z energii, checi i ochoty. Zwiekszone przyjmowanie pokarmow nastapilo dopiero po wakacjach. Co tu kryc lepiej jak jestem nieszczesliwa, przybita i zalamana, bo wtedy chudne. A teraz jestem szczesliwa to jem. Efekty sa zdumiewajace, nadrobilam to co stracilam, co prawda jeszcze nie z nawiazka, nadzieja zatem istnieje. Musze sie opanowac bo sadlo zaczyna sie wylewac ponad spodnie numer 14!!! Nie mam w czym chodzic.Wzielam sie konkretnie do dziela i zakupilam male hantle i kasete z cwiczeniami z jakas oblakana kobieta (na przecenie byla). Do tego jeszcze musze zastosowac MZ czyli mniej zrec. Jak na razie wyszukuje wszelkie mozliwe wytlumaczenia zeby sie za cwiczenia nie zabrac. Zaczelam sprzatac na przyklad ;-). Nie taki zly pomysl, we wtorek przyjezdza tesciowa to jak najbardziej rzecz wskazana.

1 comment:

thern said...

He, he skądś to znam- to sadło na brzuchu...
I doszłam do wniosku, że też jak ja jestem szczęsliwa to JEM! We Wrocku, jak zmagałam się ze wszystkim sama i wciaz byłam zestresowana-nie mogłam jesć i chudłam. Teraz- przeciwnie, bo i szczęśliwa jestem i jedzenie dobre-nie muszę myślec, co ugotować na obiad bo mi mój S. gotuje:)
Nie wiem tylko absolutnie, jak wdrożyć to MZ?? ehhh...