Wednesday, July 14, 2010

Sroda

Borowki ze smietana, kotlety schabowe, mlode ziemniaczki, fasolka szparagowa z zasmazka, salatka z pora. Wiecej grzechow na dzisiaj nie pamietam.
Pojechalam do Urzedu Miasta Krakowa. Na poczatku sie okazalo, ze jakims cudem udalo mi sie wziac jednak zamiast oryginalu aktu malzenstwa kopie. A dwa debile Robert i Izunia medytowali, ktore bylo kopia, ktore oryginalem razem przez dluzsza chwile a i tak zle wymyslili. Do tego potrzeba jeszcze akt urodzenia Roberta i potwierdzenie ojcostwa i przetlumaczyc absolutnie wszystkie dokumenty wraz z tymi przetlumaczonymi w Stanach. Tlumacz ze Stanow nie jest na liscie tutejszych tlumaczy w zwiazku z tym tlumaczenie nie moze byc uznane.
Konkluzja: niczego nie udalo mi sie zalatwic i wyglada, ze dluga droga mnie czeka. Gdybym przyjechala tylko na tydzien to moglabym sie na przyklad zalamac a tak powolutku zobaczymy o sie uda osiagnac. Robert na pewno sie ucieszy jak go poprosze zeby pozalatwial jakies papiery.
Babcia jakos wymieka, polamana jest i wszystko ja boli. Odmowila wyjazdu jutro do zoo w najgoretszy dzien tutajszego lata ;-).
Dzieciaki atakuje zewszad dzika przyroda Krakowa. Pogryzione sa cale przez komary az musialam pojsc do apteki i zaopatrzyc sie w rozne mascie i wapna. Pryskanie aparatem ze Stanow nie dziala, tutejsze komarzyce to twarde sztuki. Na placu zabaw na Natalke rzucila sie czerwona mrowka i ja uzarla. Ale byl cyrk i histeria, wszyscy sie patrzyli. Niewdzieczna mama Natalki i babcia prawie sie posikaly ze smiechu. Dzieci nerwowe sa, bo caly czas im cos przed nosem lata i cos na nich siada. W krzaki to w ogole nie wejda a na trawe na paluszkach, bo uswiadomilam je o istnieniu pokrzyw. Takie miastowe przyjechaly, jak pojedziemy na wies to chyba nie wyjda z domu. Chociaz tam moze nikt sie nie bedzie na nas patrzyl jakbysmy mialy po dwie glowy.

4 comments:

Anonymous said...

Na stronie konsulatu jest napisane ze mozna wziasc kopie dokumentow amerynakskich ktore maja napisane "apostile" czyli sa potwierdzone przez tutejszu urzad. Nie trzeba tych dokumentow tlumaczyc, urzedy polskie maja obowiazek przyjac je w jezyku angielskim. Chcielismy byc w Unii Europejskiej, musimy sie dostosowac. Na stronie konsulatu masz nawet odpowiednie paragrafy wypisane.
Ja dokumentow nie tlumaczylam a pochodze z miasta mniejszego niz Krakow i wszystko jest zalatwione.

swert said...

Przywiozlam apostile i Pani nie zaakceptowala, nie zaakceptowala tez tlumaczenia przez polskiego tlumacza ze stanow. koszt tlumaczenia 3 aktow urodzenia i aktu malzenstwa w polsce 400!!!! zlotych!!!!

Anonymous said...

To przykro mi, ze tak trafilas. Chociaz ja bym sie klocila i na paragrafy powolywala. Powodzenia zycze.

swert said...

Wlasnie dzieki Tobie pojde i bede sie klocila ;-)))) jak tak usiadlam i sie zastanowilam to mi wyszlo, ze na przyklad oni nie powinni miec prawa do zatrzymywania moich waznych dokumentow jak na przyklad aktow urodzenia dzieci. zreszta po co im oryginaly? panienka powinna zrobic kopie i to powinno im wystarczyc. na stronie konsulatu bylo o apostile i tlumaczeniu. odwolalam tlumaczenia aktu malzenstwa i bede dyskutowac. zreszta sobie zaraz zadzwonie sobie do urzedu ;-))))