Monday, February 17, 2014

Ferie zimowe

Tydzien przerwy od odwiecznej proby polaczenia dzieci/szkoly/pracy. Nauczyciele chyba mysla, ze nikt nigdzie nie wyjezdza przez ten okres i nic nie robi, skoro zadali tyle, ze wystarczy na kazdy dzien tygodnia. Tylko w polskiej szkole sa wyluzowani i zrobili dwie soboty wolne od zajec. Oni sie nie przejmuja, kazda wymowka dobra, przeciez wszyscy juz zaplacili za caly rok z gory.
Do tej pory zawsze najpierw szalalysmy a potem plakalysmy na ostatnia chwile zostawiajac odrabianie zadan. Tym razem sie zbuntowalam i powiedzialam, ze najpierw praca a potem przyjemnosci. I mecza zgagi materie juz od wczoraj a idzie im to jak krew z nosa. Maja czas do srody, ale nie wiem czy sie wyrobia.
Jutro wielki dzien, spotkanie z Daddym po dwoch tygodniach. Oczywiscie musialam zorganizowac miejsce przekazania zakladnikow. Propozycja Mungi to byl posterunek policji, bo przeciez: "ludzie w takich sytuacjach tak robia". No przykro mi bardzo, ale nie uwazam nas jeszcze za patologiczna rodzine, i nie uwazam tez, ze posterunek to miejsce, gdzie powinny przebywac jakiekolwiek dzieci.
Poprosilam w zwiazku z tym kolezanke, ktora jest na tyle kulturalna, ze moze stanac z Munga twarza w twarz.
Jade sobie juz elegancko na melisie, bo sytuacja mnie denerwuje. Nie bede miala jutro zadnego kontaktu z dziecmi, kiedy beda z Munga.
Ostatnio wiele rzeczy mnie denerwuje. Dogadac sie z ludzmi nie potrafie. Dzisiaj uslyszalam, ze nie moge wszystkiego tlumaczyc wlasnymi problemami. O tyle mnie to zranilo, ze uzylam argumentu po raz pierwszy, poniewaz zapomnialam, ze sie umowilam. Zapomnialam w ogole, ze zapomnialam/wylecialomizglowy/niepomyslalamotym.
Mysle o innych rzeczach: o jutrze, o czwartku, o marcu, o kwietniu, o rozwodzie, o zmianie mieszkania, o szkole, o pracy, o prawniku, o pieniadzach, ale niekoniecznie o cudzych dzieciach.
Po nieudanym planie przeprowadzki sasiedzi na dole sie wkurzyli i zaczeli szukac innego mieszkania. Ja tez szukam, chociaz do szalu mnie doprowadza  mysl, ze byc moze od razu jak ja sie stad wyniose to Munga sie tu wprowadzi ze swoja rodzinka. Mogl sie przeciez dogadac z wlascicielka mieszkania za moimi plecami, moze jest jakis powod tego, ze ona go tak broni? Powiedziala sasiadce z dolu, ze nie rozumie o co robie tyle zamieszania jak przeciez ta dziura w drzwiach  to taka mala szpara. Ciekawe jakby sie czula, gdyby miala 7 lat i zostala obudzona w nocy przez tatusia wrzeszczacego pod drzwiami inwektywy pod adresem mamusi, dobijajacego sie do drzwi, a nastepnie rabiacego mlotkiem w drzwi, tak ze sklejka poszla.
W tym miesiacu ludzie mnie zadziwiaja. Tym jak ich punkt widzenia rozni sie od mojego. Munga, jego matka, kolezanka, wlascicielka domu , nie wiem kto jeszcze. Nie rozumiem tych ludzi. A moze to ja sie myle? Moze ja wszystko widze w krzywym zwierciadle? Moze jestem tak zapetlona we wlasnym zyciu, ze nie biore pod uwage dobra innych? A moze jestem po prostu glupia?

No comments: