Tuesday, February 4, 2014

Nowy Dzien

Wczoraj zdaje sie bylam w szoku. Nie moglam sie niczym zajac, siedzialam w jednym miejscu i patrzylam sie w przestrzen.
Kolo 6 wieczorem przyszedl Munga w eskorcie dwoch policjantow, zeby zabrac swoje rzeczy.
Dzisiaj sie dowiedzialam, ze sprawe w sadzie ma 2 kwietnia. Do tej pory nie moze sie do mnie zblizac, ani w zaden inny sposob sie ze mna kontaktowac. Dowcip polega na tym, ze z dziecmi moze.
Nie wiem czy stracil prace, czy tez nie i nie wiem gdzie poszedl mieszkac. Ale to drugie mnie wcale nie martwi za to to pierwsze owszem.
Wszystko potoczylo sie swoim rytmem poza moimi plecami, wystarczylo zebym tylko wezwala policje a potem ruszyla cala machina. Gdybym nawet chciala wycofac Order of Protection to nie moge.
Wczoraj mialam na glowie prawie pol dnia jego mamusie, ktora probowala ratowac synka. Nawet sie nie zapytala jak ja sie czuje albo dzieci. Oczywiscie wszystko co spadlo na Munge to moja wina a nie jego bynajmniej. Kobieta mi cisnienie podniosla. Dzisiaj juz sie nie odzywala, pewnie mnie za bardzo nienawidzi.
Zupelnie inaczej sie dzisiaj czulam. Co prawda cala bylam obolala po niedzielnych przepychankach z Munga, ale w glowie mi przejasnialo. Co za ulga niebotyczna, ze moge przyjsc do wlasnego domu i nie musze sie denerwowac, niczego chowac, niczego zamykac.
Myslicie, ze musialam jakas melise pic od wczoraj?
W domu cisza, spokoj, w nocy wyspalam sie pierwszy raz odkad pamietam. Nikt nie gral glosno muzyki, nie jeczal z akompaniamentem gitary, nie gadal glosno przez telefon, nie stukal w drzwi, nie trzaskal drzwiami, coz za kolosalna roznica.
Kiedy dowiedzialam sie, ze do kwietnia mam go z glowy to poczulam sie szczesliwa. Co prawda teraz, cztery godziny pozniej juz troche zaczynam umierac ze strachu i sie martwic, ale to i tak zupelnie inne zycie.
Prawnik sie odnalazl i chce wiecej pieniedzy hahaha i ma opracowany jakis plan dzialan.  Umowilismy sie na spotkanie.
Wlascicielka domu przyszla, musialam jej wszystko opowiedziec a nastepnie oznajmila, ze mam wiecej nie uzywac pralki. Ciekawe kiedy bede zasuwac do cholernej pralni. No trudno, nic na to nie poradze, to jej dom i jej warunki.
Dzieci ani razu nie zapytaly o tatusia, kazalam Natalii zadzwonic, ale nie odebral telefonu.
Krok po kroku trzeba sie wziac za organizacje nowego zycia.

No comments: