Monday, July 14, 2014

Nie ma

Dzieci, pojechaly wczoraj na wakacje z kochajacym tatusiem. Wesolo bylo, poniewaz najpierw zadzwonil, ze przyjezdza po nie o piatej. O piatej zadzwonil, ze przyjedzie o siodmej. O siodmej przyjechal i je wzial, ale pojechali z powrotem do jego mieszkania. Nie wiem, o ktorej wyjechali, ale pewnie kolo dziewiatej, poniewaz sms'a od Natalii, ze dojechali dostalam o 5:40 rano. Do Pittsburgha jedzie sie okolo osmiu godzin, jak sie nie jedzie przepisowo to mozna to zbic do szesciu.
Odliczanie rozpoczete do niedzieli, dziesiatej wieczor, kiedy to Munga ma je przywiezc z powrotem.
Nie poryczalam sie, ale pewnie z tego wzgledu, ze za bardzo sie zdenerwowalam.
Pieniedzy oczywiscie w tym tygodniu nie dostalam, poniewaz "musi miec na wakacje z dziecmi". Wczesniejsza wersja byla taka, ze jego mama i ojczym mu dadza. Aha, akurat w to uwierzylam.
W zeszlym tygodniu nie dal, bo musial miec na wakacje, w tym tygodniu nie da, bo jest na wakacjach, w przyszlym tygodniu nie da, bo mu nie zaplaca w pracy za tydzien wakacji. No coz, na nic go nie stac, ale na wakacje go stac. Wlasny grob sobie kopie ten czlowiek.
Najzabawniejsze bylo, jak wzial juz dzieci a ja zadzwonilam do mojego prawnika. Moj prawnik zdziwiony jak on jedzie na wakacje, jak przeciez we wtorek mamy byc w sadzie? Na to ja sie zdziwilam, poniewaz w czerwcu zapytalam sie, kiedy wracamy do sadu to powiedzial, ze w ostatni dzien wrzesnia. Zwrocilam mu uwage na to, ze ja rowniez nic na ten temat nie wiem, ale cos tam wymamrotal pod nosem. Kazal mi skontaktowac sie z mezem, zeby go poinformowac, ze obecnosc na imprezie obowiazkowa. Oczywiscie nie trzeba byc geniuszem, zeby wykoncypowac co tez Munga powiedzial: "Jade na wakacje i mnie nie bedzie, poza tym i tak nie mam prawnika". I rozlaczyl sie. Jego prawnik wypisal sie z naszej sprawy rozwodowej, poniewaz zazadal od Mungi tysiac dolarow na tydzien za swe uslugi, niepoprawny optymista.
Wtorek bedzie bardzo interesujacym dniem: najpierw Sad Najwyzszy, a nastepnie Sad Cywilny, gdzie musze zlozyc papiery, ze niestety mimo najlepszych checi i codziennego wysilku nie udalo mi sie znalezc nowego mieszkania.
Boze! Kiedy to sie wreszcie skonczy!

No comments: