Sunday, September 21, 2014

Rok

Minal dzisiaj odkad Munga wypisal sie z rodzinnego interesu.
Jak sie miewam? Calkiem niczego sobie. Udalo mi sie wykopac go z mojego zycia, bo nic nie wskazywalo na to, ze kiedykolwiek sie wyprowadzi. Nic nie wskazywalo rowniez na to, ze wyschnie strumien moich lez i serce przestanie bolec, a bolalo tak bardzo, ze az tchu brakowalo. A jednak.
 Znalazlam nowe mieszkanie, spakowalam stare, przeprowadzilam i rozpakowalam. Przy okazji nauczylam sie obslugiwac wiertarke, podlaczac roznego rodzaju kable i urzadzenia oraz naprawiac wszelkie awarie w ich funkcjonowaniu. Wszystko pozalatwialam i kupilam sama.
Juz jakis czas temu odstawilam tabletki na spowalnianie serca a niedawno melisa mi sie skonczyla, do polskiego sklepu jeszcze nie dotarlam i jakos zyje. Juz nie mam tak strasznych nerwow jak kiedys, lekow i obsesyjnych zachowan (np. sprawdzania czy wszystko jest dokladnie pozamykane i pochowane). Spie po nocach i nie mam non stop problemow zoladkowych.
Jakos udaje mi sie codziennie wykarmic dzieci, a wszystkie rachunki sa zaplacone, glownie dzieki temu, ze dorabiam sprzataniami. Powoli rozbudowuje moj interes sprzatalniczy, ale jezeli nadarzy sie okazja zmiany pracy to na pewno z niej skorzystam.
Robie kurs Food Protection na internecie a w pazdzierniku zapisalam sie na dwa kursy udzielania pierwszej pomocy.
Mialabym na pewno lepsze osiagniecia gdybym nie byla taka wypruta tymi sprzataniami.
Jakos funkcjonuje jako wtorna dziewica ;-), pewnie dlatego, ze po sprzataniach nie mam sily sie ruszac i myslec ;-). Nad tym co czuje tez nie za bardzo sie zastanawiam.
Przez rok schudlam z dziesiec kilo, co bylo zdecydowanie najwiekszym plusem tego wszystkiego, ubrania na mnie lepiej leza.
Powoli w pamieci zacieraja sie wszystkie krzywdy, niesprawiedliwosci i bolaczki. Tylko siniak na moim kolanie, ktory jest tam od lutego i nie chce zniknac przypomina fizycznie o traumatycznych przezyciach. Smieje sie, ze to Bog go tam zostawil, gdybym kiedykolwiek miala chwile zwatpienia. Gdyby mi do glowy przyszedl pomysl, ze Munga zostal cudownie przeistoczony w ksiecia z bajki.
Najgorzej jest jak dzieci sa u Mungi, jest mi ciezko za kazdym razem i to jak na razie sie nie zmienia. Miejsca sobie nie moge znalezc, pomimo tego, ze jestem zajeta i odliczam godziny do ich powrotu. Mam w sobie pustke, ktorej nie moge zapchac zadna iloscia lodow i Nutelli.
To tez przejdzie z czasem, ale musze nad tym popracowac.
Poza tym mam niska samoocene i malo kiedy patrze w lustro. Czasami czuje sie bardzo samotna i boje sie jak to dalej bedzie. Czasami nie mam sily i wydaje mi sie, ze nie dam rady.
 
                                                                    ***
Cudowny zwiazek Mungi z bimbo przezywa kolejny kryzys. Wiem, bo mnie obydwoje indywidualnie o tym informuja. Jedno do mnie wraca a drugie sie ze mna konsultuje.
Bimbo wrzucila corke w samochod i pojechala na caly weekend do kolezanki do Bostonu, bo miala ponoc tak dosyc.
Jedno mowi co innego, niz drugie, wiec ciezko stwierdzic, kto mowi prawde. Ja wychodze z zalozenia, ze obydwoje klamia i usiluje unikac kontaktow w nimi. Dobrze sie dobrali, bo sa tak samo potluczeni, maja takie same zainteresowania, sa z tej samej wsi, pija i pala, obydwoje sa bez pracy i pieniedzy, wiec nie wiem dlaczego nie zyja dlugo i szczesliwie ze soba.
Ja wiem, ze odczywam niewypowiedziana ulge, ze mam to juz za soba.

2 comments:

Karuzela said...

Uwierzyć nie mogę, że minął rok. Nie będę się powtarzać, że jesteś dzielna, radzisz sobie z problemami i zdałaś przykry, życiowy egzamin na szóstkę. Dobrze, ze nie bronisz dziewczynkom kontaktów z ojcem, z czasem, myslę i w tej materii zapanujesz nad emocjami.To wszystko nie jest tak proste, jak teraz piszesz, ale niesie tyle nadziei dla innych kobiet, w podobnej sytuacji. Dzięki, że dzielisz się tym z innymi.

swert said...

Blog dziala jak katharsis. :-)