Monday, August 6, 2012

Disneyowska Klasyka

Maly fragment naszych przygod w pigulce. Nie zobaczylismy za wiele z dwoch przyczyn. Po pierwsze bylismy zalezni od kogos, kto sie zawsze spoznial, pomimo tego, ze planowal nam wycieczki ( czyt. popyrtana kolezanka mojego meza). Ta osoba uwazala, ze jestesmy w stanie z trojka dzieci zwiedzic dwa duze parki dziennie. Animal Kingdom zajal nam caly dzien i tak wszystkiego nie zobaczylismy. Po drugie wszyscy mieli rozwolnienie zoladkowe i siedzielismy w toaletach co dwadziescia minut. Mnie po kazdym posilku bolal brzuch, juz nie wspominajac, ze musialam zaczac jesc mieso, bo trudno bylo o wegetarianskie dania. Dla dzieci wybor byl raczej okrojony: kazde menu to byl hot dog, hamburger, makaron z serem albo pizza. Bylismy na disnejowskim planie zywieniowym co bylo wygodnym posunieciem aczkolwiek okrajalo pole do popisu jezeli chodzilo o wybor restauracji. 





Najwiekszy sklep z pamiatkami, cuda i dziwy. Gdzie mozna  tez sobie zafundowac princess make over. 


Krolewna Jasmine byla najpiekniejsza ze wszystkich. Druga sliczna byla Merida z Brave ale niestety dotarlismy do niej za pozno. Moze nastepnym razem hahaha.


Drzewo Zycia w Animal Kingdom. 


Krolewna Aurora.



Tinkerbell i trzy wrozki.



Magic Kingdom z Waltem Disneyem i Myszka Miki.



Hollywood Studios, ktore zrobilismy za szybko, poniewaz dla Roberta bylo "nudne". 




EPCOT, ktory byl bardzo fajny ale tez mielismy za malo czasu. 




Prosze bardzo jak Dominika potrafi sie pieknie usmiechnac kiedy dostaje to, co chce ;-).

2 comments:

thern said...

Fajna wyprawa. Pewnie kolezanka miała motorek w dupie i wydawalo jej sie, ze każdy tak ma ;-) Ja w Magic Kingdom (bez dzieci) spędziłam cały dzień i prawie nie wszystko zobaczyłam, do Hollywood Studios i Epcot nawet nie weszłam. Nie wiem, jak by się dało wszystko to zrobić na szybko z dziecmi..

swert said...

Do tego z dziecmi, ktore maja sraczke ;-)