Thursday, August 29, 2013

Koniec Wakacji

Mamy intensywny. Probuje nadrobic miesiac stracony na prace (to byl glupi pomysl i nigdy wiecej) i na chorowanie. Pojechalysmy do kolezanki do Connecticut w odwiedziny na trzy dni, gdzie byczylysmy sie nad jeziorem. Poza tym jezdzimy do kosciola (a to na pol dnia wyprawa) i na plaze. Bylysmy na rybach. Mialam moj wlasny chrzest a Robert mial swoj wlasny. Mielismy go razem na ogolnej imprezie naszego kosciola. Bylysmy w Metropolitan Museum of Art i w Parku Centralnym. Chodzimy na rowery i plac zabaw. Dzieci wieczorami padaja do lozek twarza w dol. W przyszlym tygodniu ide do pracy. Niewygodnie mi z tym bardzo, w sumie to dobrze sie czuje z tym siedzeniem w domu, ale na propozycje zwolnienia sie permanentnego moj maz zareagowal newralgicznie i powiedzial, ze lubi moja prace. No pierwsze slysze, trzy lata mu zajelo zeby docenic te mizerne pieniadze, ktore przynosze do domu. Przeniesli mnie do innej klasy, moja superviser wytlumaczyla mi, ze beda tam polskie dzieci, ktore potrzebuja wsparcia. No jasne biedne, polskie dzieci przychodza do szkoly po raz pierwszy i nie znaja w zab angielskiego no to co tu sie dziwic, ze przez pierwszy miesiac tylko wyja? Jakos do tej pory przez trzy lata nie zauwazyla, ze polskie dzieci potrzebuja zastepczej babci. Wczoraj sie wlasnie dowiedzialam, ze moja nauczycielka zrezygnowala z pracy i szukaja kogos na jej miejsce. Od samego poczatku, czyli przyszlego wtorku bedzie wesolo. A mi sie tak nie chce, ze szkoda gadac. Dobrze, ze lubie moja prace...

No comments: