Monday, June 14, 2010

A po wizycie....

Tesciu na pozegnanie rzucil haslem: "Przyjedziemy wkrotce, jak wrocicie z Polski". Ufff. Dla mnie raz na rok w zupelnosci wystarczy, wcale mi sie nie podoba, ze sie tak krewni rozjezdzili.Wypadaloby sie gdzies dalej przeprowadzic., najlepiej na Ksiezyc.
Sa plusy i minusy rzecz jasna. Dzieci za dziadkami szaleja, kuzynka trzyletnia natomiast oszalala na naszym punkcie, dziadek z babcia zadowoleni jedli i ogladali telewizor.
Zaliczylam dwa razy plac zabaw, zaliczylam rowerki, zajelam sie dziecmi, nie musialam gotowac. Zaliczylam jedna awanture przed telefon z rozhisteryzowana siostra przyrodnia Roberta, mama dziewczynki, ktora przyjechala i ktora sie cztery dni opiekowalam. Powod tak bez sensu, ze szkoda slow.
Dobrze, ze szybko cos to po mnie splynelo, widac zalezy mi na niej tak jak jej na mnie hehh.
Tylko jedna rzecz mnie zbulwersowala. W niedziele wyszlismy z Robertem po raz pierwszy od dwoch lat z domu, cos zjesc i do kina. Powiedzielismy tesciowej, ze wrocimy kolo 12 i tak tez zrobilismy. Wchodzimy do domu, tesciu spi na kanapie, tesciowa w pokoju dzieci spi z Ania i wnuczka, drzwi zamkniete. W drugim pokoju, za zamknietymi drzwiami spiace Natalia i Dominika. Tesciu i tesciowa mieli dzieci pilnowac tak? To jak to robili jak spali i drzwi byly zamkniete?
Wchodzimy do naszej sypialni, smrod az cofa, jakby ktos zwymiotowal. Sprawdzam Natalie - w porzadku, sprawdzam Dominike - cala zerzygana. Cala buzia, pol twarzy, cale ucho a we wlosach kaluza wymiocin. Serce mi stanelo jak sprawdzalam czy oddycha. Wymiociny byly kolo ust zaschniete, wiec musiala zwymiotowac dluzszy czas przed polnoca. Wykapalam dziecko, do 2 w nocy nie moglam zasnac. Dominika sie nawet nie obudzila jak wymiotowala, moglam rownie dobrze zachlysnac sie i udusic. Moglam wrocic z randki do niezywego dziecka!
Rano tesciowie wyluzowani przy kawusi, juz mi sie nawet do nich gadac nie chcialo. Dzieki Bogu poszlam do pracy.
Dzieci byly w niedziele dwie godziny na urodzinach, okolo 3 po poludniu dostaly pizze. Tesciowie doszli do jakiegos dziwnego wniosku, ze to byl obiad. W zwiazku z tym dali dzieciom czipsy (!!???!?!!) i truskawki i nic poza tym. Dzieci powiedzialy mi, ze byly glodne. Tesciowie siedzieli pod telewizorem jak przyszla przyrodnia siostra Roberta, jesc nie dali. Dominika rzygala czipsami i truskawkami.
Nie chce mi sie nawet kontynuowac tematu.
Podsumowanie: tesciowie wiecej sami znaszymi dziecmi nie zostana. Rodziny Roberta mam dosyc na kolejne szesc miesiecy, jak pomysle o jakimkolwiek kontakcie z nimi wlosy na karku staja mi deba.

1 comment:

thern said...

cholera! aż mnie ciarki przeszły... :(