Tuesday, December 30, 2014

Ostatni Dzien

Z naszego starego zycia byl wczoraj. Munga pojechal do Pittsburgha. Przyszedl dwa razy, najpierw rano, zeby przyniesc jakies rzeczy, ktorych nie potrzebowal a nastepnie wieczorem, zeby sie pozegnac. Wieczorem wyslalam dzieci na dol, nie bylo ich dobre dziesiec minut. Przyszly z powrotem cale splakane. Powiedzialy, ze tatus tez plakal. No coz! Dramatyczne zakonczenie dramatycznej serii wydarzen. Ostateczna zla/dobra? decyzja zostala podjeta (przez niego) i teraz wszyscy bedziemy ponosic konsekwencje. Ja tez sie wczoraj poplakalam, ale w sumie to dlaczego? Z zalu, rozczarowania, strachu? Mam nadzieje, ze skoro teraz nie bede miec na glowie wiecznych przepychanek emocjonalnych bede sie mogla skupic nad budowaniem nowego zycia. Czas na moje decyzje ;-).

No comments: