Wednesday, December 24, 2014

Wigilia

To, ze dzieci nie ma nie oznacza, ze sobie spokojnie siedze, placze i uzalam sie nad swoim zyciem. Wrecz przeciwnie - od wczoraj sobie na tylku nie siadlam.
Z okazji imprezy okazalo sie, ze nie jestem w zaden sposob przygotowana na takowa okolicznosc. Musialam na przyklad pojsc do sklepu i kupic kieliszki do wina. Nie pije alkoholu juz od czterech lat i cale szklo oddalam Mundze. Trzeba bylo kawe kupic z kofeina, talerze, ogorki konserowe, wino i inne niebedne rzeczy ;-). Dwa dni latalam po sklepach.
Rano poszlam do kolezanki, ktora potrzebowala pomocy, musiala przesunac szafke na ksiazki oraz polozyc dywan u dziecka w pokoju. W tym celu wszystko trzeba bylo z tego pokoju wyniesc. Zeszlo nam z tym do poludnia, cztery godziny, no ale jakie efekty koncowe!!! Nie sa to zajecia, ktorymi parac sie powinny bialoglowy, no ale czasami mezowie nie sa w zasiegu ;-). Czasami po miesiacach proszenia sie mozna miec juz dosyc.
Dzisiaj wieczorem poszlam ze znajomymi do restauracji na obiad, bylo bardzo milo. Potem skoczylam jeszcze do przyjaciol, ich dzieci zobaczyc. Wieczor zlecial nie wiadomo kiedy.
Tak sie objadlam, ze nie moglam oddychac.
Jutro musze posprzatac, poniewaz niestety wszystkie sklepy sa zamkniete. Cale zakupy bede musiala odwalic w piatek, mam nadzieje, ze sie wyrobie.
Po dzieciach sluch zaginal. Chwilowo nie placze, bo zajeta jestem.

No comments: