Sunday, December 28, 2014

Zyje ;-)

W Boze Narodzenie sprzatalam szesc godzin mieszkanie i nie udalo mi sie nawet skonczyc. Dwie sypialnie zostaly mi na dzien nastepny. Musial byc syf, malaria do potegi entej ze tyle mi zeszlo, bo zaprawde dobra sprzataczka ze mnie jest ;-). Po poludniu przyjechal po mnie pastor i pojechalismy do New Jersey do znajomych z kosciola. Bylo bardzo milo, maja przepiekny dom (ktory niestety usiluja sprzedac), a pani domu to doskonala kucharka. Najbardziej smakowaly mi nadziewane karczochy, zezarlam dwa wraz z nadzieniem, ktore mialo w srodku czarne oliwki, ktorych nie cierpie ;-). Bylo to az tak dobre, musialam sie powstrzymac od wylizania talerza. Pastor odwiozl mnie do domu po dziesiatej wieczor i zaskoczyl mnie tym, ze na propozycje herbaty powiedzial: "Tak". Kto do cholery idzie do kogos na herbate po dziesiatej wieczor?!??! Zaproponowalam, bo tak ladnie na filmach to robia (amerykanskich), ale on powinien byl powiedziec, ze juz pozno jest i spadac do domu. No ale trudno, przylazl i gledzil az wkoncu zaczelam usypiac, przebralam sie w pizame i powiedzialam mu, ze ide spac. Dzisiaj nie poszlam do kosciola, bo tak sie nim przejadlam. Nie wiem o co mu chodzi, ale zdaje sie musze troche sie zdystansowac, bo na pastorowa to na pewno sie nie nadaje.
W piatek od siodmej rano do dziesiatej robilam zakupy, udalo mi sie skonczyc sprzatac sypialnie a nastepnie wzielam sie za gotowanie. Zrobilam grzyby z papryka i cebula dla wegetarian i kurczaka dla reszty gosci.
Dobrze, ze jedna kolezanka przyszla wczesniej i mi pomogla bo chyba bym sie nie wyrobila.
Przyszlo dziesiec kolezanek i siedzialysmy do dwunastej, mialo byc drugie tyle ale nie dopisaly. Impreza sie udala. Poszlo pelno wina, gdzie latynoski pily jakies biale, slodkie jak niewiadomoco a reszta czerwone wytrawne. Szkoda tylko, ze mialam kanape na srodku pokoju i mi sie impreza podzielila z jednej strony siedzialy znajome Polki a z drugiej kolezanki z pracy. Nastepnym razem przesune kanape pod sciane i wszyscy beda zmuszeni do zbiorowej integracji.
W sobote poszlam na zakupy, ale nic ciekawego po szale swiatecznym nie bylo. Chcialam kupic cos dzieciakom od mamusi pod choinke. Troche taka slaba bylam po tej imprezie i troche mnie telepalo, chociaz glowa (o dziwo!) mnie nie bolala. W zwiazku z tym reszte dnia spedzilam na kanapie ogladajac "Zemste" ("Revenge"), ktora to z kazdym kolejnym odcinkiem robi sie coraz glupsza.
Dzisiaj sprzatalam chalupe, przyszla tez kolezanka na chwile i pomogla mi zabic troche czasu.
Dzieci sa w drodze, Munga dzwonil., ze sa juz na Manhattanie. Ufffff i po bolu. Dalam rade, chociaz bylo to bardzo uciazliwe przezycie. Kiedys sie przyzwyczaje, ale pierwszy raz jest zawsze najgorszy.
Jedyny stres jaki mi pozostal to wyjazd Mungi. Niech sie spakuje i spada, ja chce miec to jak najszybciej za soba.  

No comments: