Thursday, December 6, 2007

Mikolaj

Ufff prawie zapomnialam. Przpomnialo mi sie po drodze ze sklepu wczoraj po godzinie dwudziestej wieczorem. Mialam zaoszczedzone troche pieniedzy i w sklepie kupilam troche rzeczy dla dzieci: szczoteczki do zebow, plasterki z kucykami, plyn do kapieli. Nie pamietajac, ze to dzisiaj szostego grudnia. Jak juz dochodzilam do domu, to mnie dopiero objawilo. Juz nie mialam sily wracac sie do sklepu po slodycze. W zwiazku z tym w domu do paczek wsadzilam to, co kupilam, po pomaranczy i jakies przedpotopowe lizaki i cukierki, ktore byly schowane przed dziecmi i troche juz zapomniane. Natalka sie tak uroczo cieszy: podskakuje do gory i na dol i macha rekami przed soba ;-). Popatrzyla na plasterki i zapytala: "Mama? A dlaczego on mi przyniosl bandages?" No ehem dziecko jak by Ci tu wytlumaczyc??? "Pewnie uwazal, ze ci sa bardzo potrzebne?" "Mamo? A dlaczego Ania dostala szczoteczke do zebow z Aurora a ja z Bell? Ja tez lubie Aurore?" Hm, dobre pytanie dziecko, Mikolaj jeszcze zapomina, ze musi Wam absolutnie wszystko kupowac takie samo... "Nie wiem, moze myslal, ze bedziesz sie cieszyc z Bell, bo ona taka sliczna, trzyma roze w rece?" Waga problemu jest duza, poniewaz wszystkie moje corki dokladnie sprawdzaja co ktora ma i co dostaje. Nie dociera do nich jeszcze, ze maja rozne potrzeby ;-/. Jak ta dostaje majtki to druga tez chce majtki. Dominika dodatkowo sprawdza talerze lub miski przy posilkach i koniec swiata jak jest jakas roznica.
A taka ze mnie rewelacyjna matka, ze najmlodsza pociecha nie dostala od Mikolaja nic. I niech nikt nie mysli, ze tego nie zauwazyla. A i owszem. Placz i zgrzytanie zebow. Natalka zapytala juz z piec razy, dlaczego Dominika nic nie dostala. Niestety Mikolaj nie mogl jakos rozsadnie rozdzielic czterech rzeczy na trzy osoby.
Noc coz, zaraz sie zbieram i idziemy zaprowadzic Natalke do szkoly, pomimo tego czy ktos chory czy tez nie. Jakos to bedzie. Zbliza sie przerwa swiateczna o ile sie dobrze orientuje to wtedy bedziemy chorowac.

2 comments:

Anonymous said...

Uwielbialam Mikolajki jako dziecko, chyba nawet bardziej niz Gwiazdke. Fajnie zawsze bylo cos znalezc pod poduszka. Raz prezent byl tak duzy, ze sie nie zmiescil.

Anonymous said...

ja kiedys dostałam łyżwy i stały koło łózka oczywiście, bo pod poduszkę się nie zmiesciły :))