Sunday, December 30, 2007

Malzenstwo Ksztalci

Bycie z kims w zwiazku to chyba najwieksza szkola zycia z mozliwych. Wiem malo na ten temat i caly czas sie ucze. Podziwiam ludzi, ktorym sie udalo. Mnie brakuje cierpliwosci, wiary we wlasny zwiazek i samozaparcia. Podczas tych paru chwil kiedy moglam sie na spokojnie zastanowic doszlam do paru wnioskow:
- przede wszystkim trzeba byc madrzejsza od meza ale w taki sposob, zeby sie nie zorientowal,
- maz to dodatkowe dziecko, bez wzgledu na to ile ma lat wymaga takiego samego traktowania jak latorosl,
- powinno sie go caly czas chwalic, chwalic i chwalic, za kazdy nawet najmniejszy drobiazg,
- wiecej wskora sie prosba niz grozba,
- nie nalezy wyciagac pochopnych wnioskow, nie dawac sie poniesc emocjom tylko sprawy spokojnie wyjasniac (hahaha), na pierwszym miejscu kierowac sie rozumem (hahaha),
- placz jest doskonala bronia ale gdy sie go naduzywa przestaje dzialac,
- mezowi nie mowi sie absolutnie wszystkiego, wrecz przeciwnie czasami trzeba go oklamac,
- powinno sie robic wieksza ilosc zaskorniakow niz maz potrafi znalezc,
- czasami lepiej sie piec razy zastanowic zanim sie czlowiek odezwie,
- przede wszystkim jednak trzeba rozmawiac, nie zamiatac problemow pod dywan i udawac, ze sie o nich zapomnialo, tylko je wyjasniac.
Wiem, nie odkrylam niczego nowego ale co innego jest zdawac sobie sprawe z pewnych rzeczy a co innego rozumiec je i wcielac w zycie. Mnie jak na razie idzie to jak krew z nosa.

2 comments:

Grazyna 1 said...

Kochana wspaniale mysli tylko jak je zapamietac. Zgadzam sie z Toba calkowicie ale czasem trzeba aby maz tez chcial wspolpracowac wiec nie win sie za bardzo, zycze lepszego 2008 i duzo zdrowia . Przesylam pozdrowienia .

Anonymous said...

szkoda, ze juz nic wiecej nie piszesz :(

Pozdrawiam Cie :)

Chiara