Monday, December 3, 2007

Poniedzialek

Natalka po wyrwaniu sie ze sterylnego, wolnego od wirusow srodowiska jakim jest nasz dom w szkole musiala powymieniac te dobre bakterie na te wredne. Najpierw zatkal jej sie nos na dwa dni, ale juz od soboty nos zaczal plynac i oczy rowniez. Wczoraj wieczorem sprzedala przeziebienie swoim siostrom. Dominika jako osoba zrownowazona ogranicza sie do wycierania nosa w co popadnie, najczesciej w swoje wlasne wlosy, czarna kanape i moje ubranie. Natomiast Ania to istna masakra. Wieksza czesc nocy przewrzeszczala ciskajac sie po lozku i nie bylo sposobu zeby jej uspokoic. Jedyna przyczyna to cieknacy, laskoczacy nos. Jestem niewyspana. Musialam wziac Dominike do lozka, bo przy Ani wrzaskach budzila sie co chwile. Zaczyna nam brakowac miejsca w lozku, jak jest pelne oblozenie pieciu osob to robi sie bardzo ciasno. Powinnismy pozbyc sie wszystkich lozek i kupic jeden olbrzymi materac na caly pokoj. Codziennie sie ktos do naszego lozka po nocy upycha i potem trzeba te dlugie dzieci wynosic a one i tak wracaja jak bumerangi.
Przygoda ze szkola zostala chwilowo zawieszona do odwolania. Do dwoch dni moze sie obejsc bez usprawiedliwienia. Natalka wcale za bardzo nie teskni a ja az sie boje co to bedzie jezeli zacznie przywlekac do domu wiecej chorobsk ;-/.
Dzisiaj jest poniedzialek, czyli na przekor moj ulubiony dzien tygodnia. Najlepiej mi sie sprzata, mysli i realizuje ambitne przedsiewziecia. Niestety idzie jak po grudzie. Chore dzieci nie chca pojsc drzemnac sobie i tylko non stop podstawiaja cieknace nosy, kichaja i chca a to herbatke a to kakao a to tamto, sramto i owamto. Wszystkie od rana placza. Dominice wychodzi zab na dole.
Odkurzacz sie zepsul, w zwiazku z tym musze cala podloge pozamiatac miotla (!!!). Powinnam sie cieszyc, ze nie mam wszedzie wykladziny, poniewaz wtedy nastapilyby zapewne sceny grozy. Udalo mi sie od 10 rano wypucowac pol podlogi. Jedyny dywan w pokoju dziewczynek odkurzam za pomoca plastikowej szczotki landrynkowatego kucyka Natalki. A czas sobie plynie i plynie i pod koniec dnia znowu sie bede zastanawiac "co ja takiego robilam caly dzien, ze brak widocznych efektow?" I prosze mi tu nie wypominac notki na blogu, bo to jest w czasie mojej przerwy na lancz.

1 comment:

Anonymous said...

Zebys Ty sie tylko nie rozchorowala (tfu, tfu, tfu).
Niech dzieciaki zdrowieja.